Kim był naprawdę człowiek, który równo przed 350 laty (6 sierpnia 1657 r.) zmarł rażony apopleksją. „On jedyny umiał masy kozackie i włościańskie utrzymać w karności, posłuszeństwie i jedności na zewnątrz. (...) Odznaczał się umiejętnością dobierania sobie odpowiednich pomocników i wykonawców swej woli. Możemy więc, nie popadając w przesadę, uznać Chmielnickiego za najwybitniejszą osobistość ówczesnej Europy Wschodniej. A że prowadził chaotyczną i niekonsekwentną politykę zagraniczną? Musiał przecież nieustannie lawirować pomiędzy Rzeczpospolitą, Rosją, Wysoką Portą i Tatarszczyzną, jeśli chciał przynajmniej częściowo utrzymać niezawisłość Ukrainy” – pisał przed siedemdziesięciu laty ukraiński historyk-emigrant Miron Korduba w życiorysie Hetmana, zamieszczonym w Polskim Słowniku Biograficznym.
Opinia Korduby stanowiła poniekąd polemikę z tym obrazem Chmielnickiego, jaki nakreślił Henryk Sienkiewicz w „Ogniem i mieczem”. Już Bolesław Prus miał mu za złe namalowanie takiego portretu wodza zbuntowanej Kozaczyzny, w którym na czoło wybija się „pijaństwo i brutalstwo, potem wdzięczność, wahanie się, pycha, obłuda, egoizm (...). Wrzeszczeć, pienić się, pić, skazywać na śmierć – to nie są cechy wodza buntu. W toczonej ze Skrzetuskim szermierce na języki Chmielnicki jest tak słaby, że nie atakuje, ale broni się i to kiepsko”. Prus wyręcza przeto Hetmana, wkładając (w swej recenzji z „Ogniem i mieczem”) w jego usta właściwą odpowiedź. A jest nią miażdżąca krytyka szlachty, przeciwko której Chmielnicki podniósł sztandar kozackiego buntu.
Chmielnicki miał za sobą sześć lat nauki w kolegium jezuickim,
do którego zapisał go ojciec Michał, jako przypuszczalnie czternastoletniego chłopca (Bohdan urodził się ok.