Archiwum Polityki

Zielone światło dla czarnego scenariusza

Rozmowa z prof. Jerzym Buzkiem, byłym premierem Polski, posłem do Parlamentu Europejskiego

Edwin Bendyk: – Niedawno aktywiści z organizacji Greenpeace zaatakowali elektrociepłownię w Bełchatowie. Wspięli się na jeden z kominów, by namalować napis „Stop CO2”. Ich brawura fascynuje, czy jednak warto umierać za dwutlenek węgla?

Jerzy Buzek: – Musimy zrozumieć, że kwestia zmian klimatycznych i możliwości przeciwdziałania im stała się jednym z najważniejszych tematów politycznych w Unii Europejskiej. Ba, szybko zmienia się nastawienie do tych problemów w Stanach Zjednoczonych, Japonii, a nawet Chinach. Jeśli dziś w gremiach międzynarodowych mówi się o strategicznych kwestiach bezpieczeństwa energetycznego, to zawsze w kontekście ekologicznym i zmian klimatycznych. Chodzi o to, żeby planując rozwój energetyki nie tylko nie zwiększać emisji substancji mających wpływ na zmianę klimatu, lecz by je systematycznie zmniejszać. Największy nacisk kładzie się na ograniczenie emisji dwutlenku węgla.

Recepta Greenpeace jest stosunkowo prosta: oszczędzanie energii i rozwój źródeł odnawialnych, takich jak wiatraki czy ogniwa słoneczne.

Jestem zdecydowanie za oszczędzaniem energii i za rozwojem technologii odnawialnych; np. elektrownie wiatrowe są coraz efektywniejsze i uzyskiwany w nich prąd jest już niewiele droższy od pochodzącego ze źródeł konwencjonalnych. Pamiętajmy jednak, że ciągle mimo olbrzymich nakładów na energetykę alternatywną, w krajach od Polski bogatszych, dostarcza ona do kilkunastu procent potrzebnej energii. Zakłada się, że udział ten zwiększy się do 20 proc. w 2020 r. i być może do 50 proc. w 2050 r. Skąd wziąć resztę? Pozostaje energetyka konwencjonalna i elektrownie jądrowe.

Te ostatnie wzbudzają dużo obaw, środowiska ekologiczne sprzeciwiają się planom ich budowy, przypominając doświadczenie Czarnobyla.

Polityka 31.2007 (2615) z dnia 04.08.2007; Nauka; s. 66
Reklama