Janina Paradowska: – Czy obserwując ostatnie wydarzenia, nie miałby pan ochoty – nieco trawestując modnego ostatnio Gombrowicza – powiedzieć: koniec i bomba, kto oglądał ten trąba.
Donald Tusk:– Ten cytat przynależny jest książce, którą po przeczytaniu można odłożyć na półkę. A tu wyszliśmy z jednej ponurej groteski – zrywania i zawiązywania koalicji – i natychmiast weszliśmy w następną: wątpliwości co do intencji i profesjonalizmu działań CBA. Wszyscy czują się w jakimś stopniu zrobieni w trąbę. Ale końca nie widać.
Czego więc świadkami byliśmy w ostatnich dniach?
Nie jestem aż takim hazardzistą, by próbować podsumowywać to, co zdarzyło się w ostatnich dniach. Tempo i treść zdarzeń nie mieszczą się w żadnej konwencji. Jesteśmy wszyscy zdezorientowani, ponieważ rządzący sprawiają wrażenie nieprzewidywalnych i niezrównoważonych i to w najgorszym tego słowa znaczeniu. Dyskomfort, jaki znaczna część Polaków odczuwa i który przeradza się w niesłychane rozgoryczenie do władzy i polityki, nie wynika z ich sytuacji materialnej ani złych perspektyw, ale spowodowany jest konstatacją, że Polską rządzą ludzie niepoczytalni i wzbudzający dookoła siebie tyle negatywnych emocji. Złośliwa historia sprawiła, że dzieje się to akurat w momencie, kiedy wszystko mogło pójść drogą prostą i optymizm byłby jak najbardziej uzasadniony.
Każdy polityk, zwłaszcza lider opozycji, musi jednak oceniać sytuacje, jakkolwiek wydawałyby się irracjonalne, a także układać własne scenariusze.
Głównym zadaniem odpowiedzialnej opozycji nie jest pisanie scenariuszy zgodnie z tymi meandrami chocholego tańca, w którym uczestniczą bracia Kaczyńscy i ich najbliższe otoczenie. Platforma musi budować własny scenariusz, w jakimś sensie nawet nudny, ale obliczalny.