Archiwum Polityki

Pirat z Manhattanu

Kim jest Rupert Murdoch, który wkracza do Polski: geniuszem biznesu czy wielkim psujem mediów? Niedawno przejął kolejny tytuł: szacowny „The Wall Street Journal”. Co będzie następne?

To była zbrodnia, która wstrząsnęła Australią i podzieliła ją na wrogie obozy. Młody analfabeta, aborygen, Rupert Max Stuart został oskarżony o gwałt i zamordowanie 9-letniej dziewczynki. Policja przedstawiła zeznania, z których wynikało, że Stuart przyznał się podczas śledztwa. Ale jakim cudem analfabeta mówił tak poprawną angielszczyzną? Gazety zaczęły podejrzewać, że zeznania wymuszono. Takiego zdania był też imiennik i rówieśnik aborygena, tyle że biały i z dobrego anglosaskiego domu, Keith Rupert Murdoch, świeżo upieczony właściciel popołudniówki „Adelaide News”. Gazeta przyłączyła się do obozu wątpiących, który ostatecznie doprowadził do powołania specjalnej królewskiej komisji śledczej, a w rezultacie do zamiany kary śmierci na dożywocie.

Po wielu latach sędziwy Stuart, ostatecznie zwolniony z więzienia w 1987 r., witał u boku władz Australii królową Elżbietę II w Alice Springs w 2000 r. Dziennikarz i wydawca, który ponad pół wieku temu przyszedł mu z pomocą, doskonale pamięta ten punkt zwrotny w swej karierze. Poczułem – wspominał Murdoch – jaką siłę może mieć prasa.

W swej długiej karierze barona mediów Murdoch miał potężnych i chytrych rywali, jak choćby Roberta Maxwella i Teda Turnera, ale tak naprawdę należy go zestawiać chyba tylko z Billem Gatesem. Cokolwiek powiedzą wrogowie, konkurenci, politycy i komentatorzy, fascynującej historii Murdocha nie da się wtłoczyć w czarno-biały schemat. A układa się on tak: kto nie lubi globalnego kapitalizmu, nie polubi Murdocha, który jest wręcz archetypem awanturniczego, ryzykanckiego, bezwzględnego, ale też skutecznego, rewolucyjnego i bajecznie bogatego kapitalisty-innowatora. Kto lubi ostrą jazdę bez trzymania, musi podziwiać pirata z Manhattanu Ruperta Murdocha.

Wielbiciel ginących gazet

W końcu nie o każdym rekinie biznesu piszą książki wzięci pisarze.

Polityka 34.2007 (2617) z dnia 25.08.2007; Świat; s. 46
Reklama