Archiwum Polityki

Szpula z ula!

Pszczoły znikają. Jest ich coraz mniej. Jeśli nic się nie zmieni, ucierpi na tym nie tylko przyroda, ale także gospodarka.

Pszczoły mają ciężkie życie. Klasa robotnicza pszczół żyje w przymusowym celibacie, zaś pszczelarze przywłaszczają sobie ciężko wypracowany przez nie miód. Na dodatek regularnie nękają je śmiertelne zarazy. Na początku XX w. pasożytniczy roztocz świdraczek pszczeli spowodował masowy pomór pszczół na całych Wyspach Brytyjskich. Od pełnej zagłady pszczoły uratował w latach 20. brat Adam, mnich z Opactwa Buckfast, któremu udało się wyhodować odporną na świdraczka krzyżówkę. W Ameryce – która pracy pszczół w dużej mierze zawdzięcza swą dzisiejszą potęgę – w 1987 r. pojawił się inny niszczycielski azjatycki roztocz Varroa destructor, który wcześniej zaatakował Europę. Kiedy już się wydawało, że warroza, której jest sprawcą, została opanowana, w styczniu 2007 r. z zachodu Stanów Zjednoczonych nadeszły złowrogie wieści o tajemniczym i masowym znikaniu całych pszczelich rojów. Dla podkreślenia wagi tego zjawiska nadano mu uczoną nazwę Colony Collapse Disorder (w skrócie CCD).

Ameryka kocha pszczoły

Warto zrobić historyczną dygresję, która pozwoli lepiej zrozumieć amerykańską wrażliwość na losy pszczół. W artykule „Ameryka odkryta i stracona”, opublikowanym w majowym numerze amerykańskiego wydania „National Geographic”, Charles C. Mann opisuje rewolucyjne zmiany, jakie w miejscowym środowisku naturalnym spowodował napływ do Ameryki europejskich osadników. Przyrodniczo było to dla nich obce środowisko, toteż „przetworzyli go w miejsce, które mogli zrozumieć. Czyniąc to, przypuścili na Północną Amerykę kompleksowy ekologiczny atak”.

W tej bitwie, która doprowadziła do dewastacji dawnego środowiska, szczególnie zasłużonymi żołnierzami (poza malarią i innymi sprowadzonymi z Europy patogenami) były pospolite europejskie pszczoły.

Polityka 34.2007 (2617) z dnia 25.08.2007; Nauka; s. 72
Reklama