Archiwum Polityki

Bank ci przysoli

Brytyjski Urząd Antymonopo-lowy chce zmusić banki do ob-niżenia drakońskich kar nakładanych na nierzetelnych klientów. W Polsce te opłaty są mniej dotkliwe, ale też wysokie.

Remigiusz Kaszubski ze Związku Banków Polskich płaci za wszystkie swoje zakupy kartą kredytową. – Ponieważ spłacam zadłużenie w ciągu miesiąca, bank nie nalicza odsetek. W tym czasie moja pensja leży na lokacie i daje choćby niewielki zysk – tłumaczy. Tak postępuje sporo osób.

Zdyscyplinowani użytkownicy kart stanowią zdecydowaną większość (95 proc.). Pozostali płacą wysokie odsetki (ponad 20 proc. w skali roku). Część żyje z ciągłym debetem i nie zawsze potrafi spłacić naliczone przez bank raty w terminie. Tacy klienci płacą karne odsetki oraz karę za spóźnienie przewidzianą w regulaminie – zwykle kilkadziesiąt zł. Karę tę płacą też zapominalscy: wystarczy, że wpłata zostanie zaksięgowana na rachunku dzień po terminie.

– Banki na tych karach dużo nie zarabiają. Są pobierane w celach prewencyjnych, żeby klienci punktualnie spłacali kredyt – tłumaczy Kaszubski. Konkretnych informacji ani związek, ani banki nie chcą ujawnić. Taką samą funkcję mają pełnić monity windykacyjne. Zanim bank wyśle do nierzetelnego klienta komornika, jego pracownicy dzwonią lub wysyłają ponaglenia pocztą. Za taki list lub telefon bank liczy sobie 10–20 zł.

Bankowcy nie stosują taryfy ulgowej nawet dla rzetelnych przez lata klientów. Każdy właściciel karty płatniczej lub internetowego konta tak stara się zarządzać swoim rachunkiem, żeby nie przekroczyć uzgodnionego z bankiem poziomu zadłużenia. Jeśli debet zrobi, z kolejnego wyciągu dowie się, że płaci karę. Niestety, mimo postępującej informatyzacji, wiele transakcji wciąż jest rozliczanych z parodniowym poślizgiem (np. gdy posługujemy się kartą za granicą lub robimy zakupy w weekend). Sprawdzając stan konta nigdy więc nie mamy pewności, że wszystkie operacje zostały już zaksięgowane.

Polityka 15.2007 (2600) z dnia 14.04.2007; Rynek; s. 50
Reklama