Archiwum Polityki

No to kaplica

Jak wiadomo, polska policja znajduje się w głębokiej zapaści. O tym, jak krytyczna jest sytuacja, najlepiej świadczy informacja „Gazety Wyborczej” na temat najnowszej inicjatywy komendanta głównego, który zalecił urządzenie w każdej komendzie kaplicy lub przynajmniej izby modlitwy.

Pomysł, aby policjanci więcej czasu spędzali w kaplicy, a mniej na ulicach (gdzie, jak wiadomo, łatwo ulec rozmaitym pokusom), jest całkowicie zrozumiały, ma także istotny walor wychowawczy, gdyż wprowadzi w szeregi policji nowego ducha. Wzmocnienie funkcjonariuszy pod względem duchowym wydaje się szczególnie ważne w sytuacji postępującego osłabienia pod względem sprzętowym, które jest wynikiem braku pieniędzy.

Niewykluczone, że policyjna góra dysponuje badaniami, z których wynika, że dalsze ograniczanie przestępczości możliwe jest już wyłącznie poprzez masową modlitwę funkcjonariuszy w kaplicy. Jedno jest pewne: inicjatywa spotka się z poparciem żon policjantów, które będą spokojniejsze, że mężowie, zamiast pojechać na interwencje (podczas których muszą obcować z elementem zdemoralizowanym, nierzadko kobiecym), teraz będą się mogli o tę interwencję modlić.

Z mediów dowiadujemy się, że lekiem na kryzys ma być także proces komputerowej selekcji kandydatów do pracy w policji. Jak się okazuje, chodzi o to, aby do służby nie trafiały osoby o zbyt wybujałej, nienormalnej inteligencji. Wyraźnie widać, że policja chce takich ludzi unikać jak ognia. I słusznie, ludzie tacy – rozumiejący wszystko po swojemu i lubiący dzielić włos na czworo – mieliby trudności z właściwą oceną patologicznej rzeczywistości i nawiązaniem kontaktu z kolegami, zwłaszcza z niektórymi przełożonymi.

Polityka 47.2007 (2630) z dnia 24.11.2007; s. 4
Reklama