Archiwum Polityki

Sieć z dużymi dziurami

Rozmowa z Mirosławą Marody, socjologiem, o społeczeństwie informatycznym i kłopotach z jego opisaniem

Edwin Bendyk: – Dlaczego „Społeczeństwo sieci” Castellsa to taka ważna książka?

Mirosława Marody: – Nauki społeczne nieustannie borykają się z podstawową trudnością, jaką sygnalizował już w latach 30. XX w. Norbert Elias: jak opisywać społeczeństwo, by nie znikały zeń jednostki, i jak analizować zachowanie jednostek, nie czyniąc z nich autonomicznych bytów? Według Castellsa, dokonujące się wokół nas przemiany są złożonym efektem sieciowej formy organizacji społecznej, w którą włączają się bądź z której wyłączane są jednostki i grupy społeczne.

Castells wychodzi z założenia, że rozwój społeczny dokonuje się nie ewolucyjnie, ale skokowo i właśnie przeżywamy okres takiej radykalnej nieciągłości. Na skutek rewolucji technologicznej, wywołanej rozwojem informatyki w latach 80. ubiegłego stulecia, dokonała się fundamentalna restrukturyzacja systemu kapitalistycznego, skończył się industrializm, żyjemy dziś w kapitalizmie, którym kieruje zasada informacjonizmu. Jest to system zorientowany na rozwój technologiczny, akumulację wiedzy i coraz wyższy poziom złożoności przetwarzania informacji. W świecie tym dominującą formą integracji przestrzeni społecznej są globalne sieci, którymi nieustannie cyrkulują symbole, za którymi kryją się przepływy kapitału, wpływów, władzy.

Do pojęcia sieci odwoływał się już jednak chociażby francuski historyk Fernand Braudel w swych analizach rozwoju światowego systemu kapitalistycznego. Na czym więc polega oryginalność Castellsa?

Oczywiście w sensie podstawowym termin „sieć” oznacza po prostu powiązania między elementami systemu społecznego czy gospodarczego i często wykorzystywany był już wcześniej do opisu różnego typu procesów. Castells idzie jednak o wiele dalej, jego sieć przez duże „S” charakteryzuje się istotną cechą: synchronicznością.

Polityka 47.2007 (2630) z dnia 24.11.2007; Nauka; s. 96
Reklama