Archiwum Polityki

Śmiej się z siebie

Komu, co i dlaczego wydaje się zabawne?

Tadeusz Boy-Żeleński wciąż powtarzał, że komizmem zajmowali się często ludzie, którzy nigdy w życiu się nie śmiali. Nas to nie dotyczy.

Może pamiętają państwo występ grupy Monthy Phytona w Los Angeles? Na scenie kilku gości w roboczych drelichach ze śmiertelnie poważnymi minami, jeden – bez cienia uśmiechu na twarzy – prowadzi wykład z katedry: „Tak wcześnie, jak pod koniec XIV w., albo tak późno, jak na początku XIV w., najwcześniejsze formy dowcipu były podzielone na dwie kategorie. Najwcześniejsza forma prostego żartu, który za chwilę zademonstrujemy, polega na wykorzystaniu nieuwagi ofiary”. Tu następuje podstawienie nogi jednemu z demonstrujących, który wali się na estradę jak kłoda.

„Druga forma zachodzi – kontynuuje wykładowca – gdy oboje, ofiara i sprawca, znajdują się w zamkniętym pomieszczeniu. Wiąże się z wykorzystaniem dodatkowych przedmiotów”. Tu – obroty z deską na ramieniu i trup ściele się gęsto.

„Wraz z odkryciem Afryki odkryto nowe bogate źródło dziwacznych zachowań”. Jeden ze statystów wywraca się na skórce od banana w atmosferze śmiertelnej zaiste powagi. „Przejdźmy teraz do rozważenia bardziej wyrafinowanych żartów”. Tu następuje walenie się tortami z kremem na 102 różne sposoby. Tort ląduje na poważnej twarzy akademika na katedrze. Koniec.

Wielu z nas, oglądając powyższy skecz, wręcz skręcało się ze śmiechu. Dlaczego? Ale nie wszyscy. Dlaczego więc nie wszyscy?

Co to jest humor

Humor to sprawa poważna. Z jednej strony – jako samodzielny byt nie istnieje, inaczej na przykład niż gazeta, którą trzymasz w ręku. Z drugiej strony – nie istnieje w znanym nam wszechświecie obiekt, który nie byłby śmieszny.

Ja My Oni „Żeby się chciało chcieć" (90130) z dnia 27.10.2007; Pomocnik Psychologiczny; s. 18
Reklama