Brygida Wirth-Jeżewska, nauczycielka z miejscowego LO, która prowadziła Gosiewskiego do matury, pyta: – A widziała pani dworzec? On boli mieszkańców najbardziej.
Prawda, jest zaniedbany, ale nie bardziej niż dziesiątki polskich dworców. Jednak darłowianie patrzą na swój dworzec przez pryzmat sławnego peronu we Włoszczowie. Więc krew ich zalewa. W zasadzie równie dobrze mogliby oczekiwać jakiejś gwiazdki z nieba od Andrzeja Leppera, bo i on był wicepremierem, a Zielnowo od Darłowa dzieli żabi skok. Ale o Lepperze dotąd nie było słychać, aby dbał o interes lokalnego elektoratu. Nie ma nadziei, nie ma rozczarowań. A co do Gosiewskiego były nadzieje i nie brak zawodu. Bo też na miejscu jest mama Jadwiga, przez darłowian z przymrużeniem oka zwana matką narodu. Bo przyjęła na siebie rolę pośredniczki między nimi a najwyższymi urzędami w kraju.
Pani Gosiewska, lekarz pediatra, od kilkunastu lat jest szefową Ekologicznego Klubu Obywatelskiego – Czuwanie, zwanego w skrócie EKO-Czuwaniem. A jesienią 2006 r. przed wyborami do samorządów została także nową przewodniczącą PiS w powiecie sławieńskim. „Być może dzięki osłuchanemu w mediach nazwisku PiS liczy w powiecie na lepszy wynik wyborczy” – spekulowała lokalna prasa. Bo pani Gosiewska wystartowała jako kandydatka do rady powiatu.
Przemysław, wtedy jeszcze tylko minister bez teki, przyjechał do Sławna i Darłowa, by poprzeć lokalnych działaczy PiS, w tym swoją mamę. Przyjechał też poseł Tadeusz Cymański. Ale nie na wiele się to zdało. W samym Darłowie PiS przegrało sromotnie. Nie wprowadziło do rady miasta ani jednego z 12 kandydatów. Niewiele lepszy był wynik wyborów do rady powiatu.