Archiwum Polityki

Wygnanie Psiego Anioła

Azyl pod Psim Aniołem, jedno z najlepiej prowadzonych schronisk w Polsce, może zostać zlikwidowany. Psy przeszkadzają mieszkańcom nowo wybudowanych apartamentowców.

Zębatka nikt nie weźmie. Zęby w dolnej szczęce sterczą mu na wszystkie strony i nawet najbardziej wyrozumiały miłośnik zwierząt nie powiedziałby, że to ładny pies. Tajson też zostanie w azylu do końca życia. Jest stary, ślepy, przeszedł operację nowotworu jądra. Szczeniur się nie nadaje. Gryzie wszystkich poza schroniskowymi opiekunami. Nie lubi ludzi, widocznie ma ku temu powody.

Ale nad Baldzią pracują wolontariusze. Wiele miesięcy błąkała się po lesie. Próbował ją odstrzelić hycel, ale uciekła, potem wyrwała się z obławy zorganizowanej przez straż miejską. Potężna, silna suka, mieszaniec bernardyna, boi się wszystkiego: ludzi, smyczy, samochodów. Znaleziono już dla niej nowy dom z ogrodem, ale przyszli właściciele muszą jeszcze podwyższyć ogrodzenie, bo jak się Baldzia przestraszy, przeskoczy siatkę i znowu trafi do lasu. Zanim zwierzę opuści Azyl pod Psim Aniołem, wszystkie warunki są dokładnie sprawdzane.

Na pierwszy rzut oka rozpoznaję ludzi, którzy przychodzą po psy do walk, zresztą psy też ich poznają. Nawet jak przysyłają tu w zastępstwie swoje śliczne narzeczone. Zawsze pytam chętnych do adopcji, co się stało z poprzednim zwierzęciem. Jak się okazuje, że zginęło tydzień temu, a człowiek zamiast szukać, idzie po nowe, nie dam mu psa. Nie dam też psa, żeby na łańcuchu pilnował jakiejś hurtowni i całymi dniami siedział sam – deklaruje Agnieszka Brzezińska, założycielka Azylu. – Za to, jeśli ktoś zdecyduje się wziąć psa starego albo chorego, obiecujemy wszelką pomoc w leczeniu.

Od kiedy pamięta, zbiera bezdomne psy i szuka im nowych domów. Jej własny i działka w podwarszawskiej Falenicy powoli zmieniły się w schronisko.

Można powiedzieć, że Azyl pod Psim Aniołem sam się założył. W 2002 r. powołano do życia fundację.

Polityka 40.2007 (2623) z dnia 06.10.2007; Ludzie; s. 106
Reklama