Po wyborczej porażce politycy PiS i związani z nimi wysocy urzędnicy szukają nowego zajęcia. Nie każdy zdobył mandat w Sejmie czy Senacie (jak Elżbieta Kruk, była przewodnicząca KRRiT, Antoni Macierewicz, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Mariusz Błaszczak, szef Kancelarii Premiera, Jan Dziedziczak, rzecznik rządu, czy Maciej Klima, wojewoda małopolski). Niewielu przed wyborami zdążyło wrócić do starych zajęć, jak np. wiceminister obrony Marek Zająkała, który wcześniej był dyrektorem departamentu w NIK, a niedawno został wiceprezesem Izby, bądź jak wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas, który jeszcze w czerwcu br. wygrał konkurs na dyrektora nadzorowanego przez siebie Państwowego Zakładu Higieny i na czas pełnienia funkcji wiceministra wziął tam urlop. Parunastu powróci (choćby po odprawy) do warszawskiego Ratusza, skąd wzięli bezpłatne urlopy na czas zajmowania rządowej posady.
Na paru czekają posady w Kancelarii Prezydenta (dla Anny Fotygi, szefowej MSZ) i w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie na stanowisko szefa BBN zapewne powróci Władysław Stasiak, dziś szef MSWiA. Ale wielu szuka nowych posad, w czym pomagają im prezydent oraz odchodzący premier i ministrowie. Już po wyborach prezydent do zarządu NBP powołał Jakuba Skibę, dotychczasowego dyrektora generalnego Kancelarii Premiera, wcześniej działacza PC, pracownika NIK i dyrektora w warszawskim Ratuszu, kiedy kierował nim Lech Kaczyński. Z kolei premier na wiceprzewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego powołał Artura Klucznego, dotychczasowego dyrektora swojego sekretariatu (wcześniej był m.in. naczelnikiem wydziału prywatyzacji w warszawskim Ratuszu). O najwierniejszych prokuratorów, m.in. o Bogdana Święczkowskiego (po wyborach ustąpił ze stanowiska szefa ABW) i Grzegorza Ocieczkę (jego zastępcę w ABW) zadba minister sprawiedliwości, powołując ich na wysokie posady w Prokuraturze Krajowej i w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej.