Do tytułu naukowego profesora prowadzi trudna droga. Ostatnio skomplikowało ją jeszcze coś, co miało być wyłącznie zaszczytem – okoliczność, że akty nadania podpisuje sam prezydent RP. Na podpis Lecha Kaczyńskiego trzeba długo czekać. I nie wiadomo dlaczego.
Wiadomo, że są kandydaci „lepsi” i „gorsi”. Na przykład dr hab. A. z Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach czeka już trzynasty miesiąc. 2 października 2006 r. dziekan jego wydziału otrzymał pismo z Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów, iż dokumentacja dotycząca profesury pana A. została skierowana do Kancelarii Prezydenta. I od tego czasu pan A. cierpliwie czeka. I nasłuchuje. Słyszał o takich, którzy czekali tylko 5–6 miesięcy.
Polityka
45.2007
(2628) z dnia 10.11.2007;
Kraj;
s. 30