Ważnym kryterium oceny jakości opozycji jest sposób formułowania przez nią ocen rządu. Tu, niestety, można mówić o nużącej powtarzalności. Swoją ocenę PiS zawarł w czterech zdaniach powtarzanych przez wszystkich występujących w mediach polityków tej partii. Pierwsze brzmiało: rząd jest leniwy i nie przesyła projektów ustaw. Drugie: rząd podrzuca tematy zastępcze, próbując ukryć, że nie potrafi rozwiązywać konfliktów społecznych. Tematami zastępczymi było wszystko – od zasadniczych różnic w polityce zagranicznej aż po zmniejszenie ochrony BOR dla prezydenckiej rodziny. Trzeci: to jest najgorszy rząd po 1989 r., a Tusk jest najgorszym premierem. Czwarte: miał być cud, ale go nie ma. No, i było jeszcze zdanie piąte, ale już o opozycji: nigdy jeszcze w historii rząd tak ostro opozycji nie zwalczał.
Oczywiście, sam prezes Kaczyński rozwijał poszczególne myśli w sposób barwny i dosadny, ale taka już jego uroda, zwłaszcza gdy mówi o swoim poczuciu osaczenia przez media, o dziennikarzach sowicie wynagradzanych za krytyczne pisanie o PiS czy wreszcie o Tusku i jego dzikich oczach. Wydaje się, że prezes wierzy w swoje obsesje i rzeczywiście znalazł się gdzieś na pograniczu świata rzeczywistego i owego – przywołanego na konferencji – Matriksa.
Lider i jego formacja przechodzą w gruncie rzeczy podobny proces kostnienia. Jest rzeczą normalną, że po przegranych wyborach w partiach następuje czas rozrachunków, które mają doprowadzić do wypracowania opozycyjnej strategii. W PiS powyborcza trauma była głębsza, bowiem myśl o utracie władzy nie mieściła się w głowach do ostatniego momentu. Potem przyszedł czas refleksji, jednak nie widać, aby objęła ona samego prezesa.
Adam Bielan, ceniony strateg PiS, w interesującej rozmowie z „Gazetą Wyborczą” mówi: „Robiliśmy badania focusowe.