Archiwum Polityki

Niestrawne wuzetki

Inwestorom mieszkaniowym kolejny rząd chce przychylić nieba. W marcu poznamy szczegóły. Na razie zapowiada zniesienie pozwoleń na budowę i słynnych wuzetek – warunków zabudowy, oraz nowy rodzaj planów zagospodarowania. Cel: obniżka cen.

Z badań opinii przeprowadzanych na targach mieszkaniowych wynika jedno: dla klientów deweloperów i spółdzielni najważniejsza i decydująca pozostaje cena. Dopóki na każde mieszkanie był kupiec, inwestorzy nie bardzo się tym przejmowali. Najchętniej budowali apartamenty. Teraz klienci mają spory wybór i nie spieszą się z kupnem. Według GUS w ciągu 11 miesięcy 2007 r. wydano pozwolenia na budowę 228,5 tys. mieszkań (o połowę więcej niż rok wcześniej). Jednocześnie drożeją kredyty hipoteczne, a banki mniej liberalnie oceniają zdolności kredytowe. Popyt spadł i inwestorzy muszą zapomnieć o czasach, kiedy cena metra mieszkania czy domu niemal nie grała roli.

Organizacje inwestorów od lat alarmują, że w windowaniu cen budownictwa duży udział ma kiepskie prawo. Poprzedni Sejm próbował je zmienić (tzw. specustawą przygotowaną w trybie ekspresowym, po części jako kiełbasa wyborcza PiS), ale nie zdążył. I chyba dobrze się stało. Propozycje przygotowywane obecnie w Ministerstwie Infrastruktury na ogół odpowiadają oczekiwaniom inwestorów, a jednocześnie zmierzają do zapewniania ładu przestrzennego, o czym w specustawie zapomniano. Na terenach nieobjętych miejscowymi planami zagospodarowania proponuje się budowanie na podstawie planów urbanistycznych, a nie samych standardów urbanistycznych (czyli wytycznych ministra budownictwa), jak przewidywał projekt poprzedniego rządu.

Można oczywiście budować bez planów: według ubiegłorocznego raportu NIK 60 proc. pozwoleń na budowę wydawano w ostatnich latach na podstawie tzw. wuzetki. Ale starania o pozwolenie na budowę są wtedy drogą przez mękę. Kto chce dostać pozwolenie szybko, kupuje działkę na terenie objętym miejscowym planem zagospodarowania albo przynajmniej wuzetką. Takich gruntów jest mało (w Warszawie miejscowe plany uchwalono dla niewiele ponad 17 proc.

Polityka 10.2008 (2644) z dnia 08.03.2008; Rynek; s. 46
Reklama