Ci, którzy mają „twarde”, niełatwe do zmiany zawody (prokuratorzy, funkcjonariusze, oficerowie), zaczynają ustawiać się pod nową ekipę, chcą udowodnić, że nie byli tacy źli, co najwyżej wykonywali polecenia władzy. Inni, którzy wykazywali się nadgorliwością przez ostatnie dwa lata, na litość raczej nie liczą, są twardzi do końca, bez żenady przyjmują kolejne posady, dające sowite odprawy. Mają nadzieję, że jeśli i tak będą zwolnieni, to opłaci się to im w następnym rozdaniu. Będą ofiarami Tuska. Istotne jest też i to, kto konkretnie przyjdzie na miejsce ludzi PiS, czy będzie chciał czyścić, czy da pożyć.
Prokuratura po przejściach
– Po wyborach prokuratorzy odetchnęli. Uldze towarzyszy nadzieja, że uda się wreszcie wyrwać prokuraturę spod władzy polityków. Nowych porządków mogą bać się tylko ci, którzy ulegli naciskom – ocenia nastroje swojego środowiska Krzysztof Parulski, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów RP. I precyzuje: – Wizerunek prokuratury zepsuł minister Ziobro i jego najbliżsi podwładni, a nie szeregowi prokuratorzy. Zresztą spośród ok. 1,7 mln spraw, jakie rocznie przechodzą przez ręce prokuratorów, jedynie znikomy odsetek mógł mieć podtekst polityczny.
Znamienne jednak, że tuż po wyborach prokuratorzy umorzyli kilka śledztw wszczętych za rządów PiS i już wtedy wyglądających podejrzanie. Ostatni przykład to zakończenie wszczętego w czasie kampanii wyborczej postępowania w sprawie rzekomego ułatwienia przyjmowania łapówek przez pochodzące z PO władze Warszawy.
Równocześnie zdecydowali się zająć sprawami, które do tej pory lekceważyli. Przyznali choćby, że organizacje żydowskie mogą być traktowane jako pokrzywdzone antysemickimi wystąpieniami ks. Tadeusza Rydzyka i jako takie mogą zaskarżyć do sądu prokuratorską decyzję o odmowie rozpoczęcia postępowania przeciw duchownemu.