Archiwum Polityki

Eurosłowacja

W styczniu na Słowacji euro zastąpi koronę. Materiał porównawczy do naszych dyskusji mamy zatem pod bokiem.
JR/Polityka

Kremnica – malownicza czterotysięczna miejscowość w środkowej Słowacji. Miasteczko swój urok zawdzięcza czasom, gdy jego mieszkańcy bogacili się w kopalniach złota, warsztatach rzemieślniczych i mennicy założonej przez węgierskiego króla, zięcia Władysława Łokietka. Złota już się nie kopie, ale jedyna słowacka mennica wciąż działa. Od XIV w. mieści się w tym samym miejscu, schowana za drewnianą bramą niepozornego domu w narożniku rynku. Codziennie kremniccy mincerze biją 5 mln monet euro. – Jesteśmy jedną z najstarszych firm na świecie, pracujemy bez przerwy od 17 listopada 1328 r. – informuje z dumą inż. Jaroslav Setnický, szef działu handlowego mennicy.

Euro? – Choć to niełatwa moneta, sami przygotowaliśmy matryce słowackich rewersów, Europejski Bank Centralny nie zgłosił do nich żadnych zastrzeżeń. W sumie od sierpnia do połowy grudnia wyprodukujemy pół miliarda sztuk euro. Jeszcze w grudniu mennica zajmie się realizacją zamówień zdobytych przez inż. Setnickiego w Ameryce Południowej. W kolejce czekają wenezuelskie boliwary, kostarykańskie colóny i guarani dla Paragwaju.

Każdego dnia Kremnicę opuszcza kilka ciężarówek wypełnionych nowymi pieniędzmi.

Pod silną eskortą policji zawożą je do banku centalnego – Narodowego Banku Słowacji, w Bratysławie i ośmiu jego regionalnych oddziałów, a także do magazynów słowackiej poczty i największych banków prywatnych. Czekają tam banknoty pożyczone z narodowego banku Austrii.

Słowacja już skorzystała na bliskim wejściu do eurolandu. Wspólna waluta okazała się stabilną tratwą ratunkową. – Uchroniła nas przed pierwszym uderzeniem kryzysu finansowego – uważa Peter Ševčovic, wiceprezes banku centralnego.

Polityka 48.2008 (2682) z dnia 29.11.2008; Rynek; s. 42
Reklama