"W sklepie z zabawkami - rząd pluszowych niedźwiadków. Niektóre wyglądają radośnie, inne smutno. Niektóre trzymają na dystans, inne wprost garną się w ramiona. Zwłaszcza jeden z nich, o ten tam - można poznać po jego pyszczku, że jest niesamowitym pieszczochem. Weźmiemy tego właśnie, właśnie tego" - będzie wspominał po latach Christopher Milne, książkowy Krzyś. Miś wylądował więc w dziecinnym pokoju, w towarzystwie Tygryska, Prosiaczka, Kangurzycy i innych, by wkrótce stać się bohaterem jednej z najbardziej poczytnych książek dla dzieci. W 1926 r. A.A. Milne wydał "Kubusia Puchatka", rok później wyszła "Chatka Puchatka". Pokochała Misia Anglia, a wraz z nią cały świat.
- Puchatek stał się tak bardzo popularny w angielskim kręgu kulturowym, bo tkwi w angielskim sposobie postrzegania świata - mówi Grzegorz Leszczyński z Instytutu Badań Literackich Uniwersytetu Warszawskiego. - Ten mimowolny humor logiczny dziecięcego myślenia jest bardzo mocno zakotwiczony w poezji Leara czy "Alicji w Krainie Czarów".
W Polsce Puchatek bez wątpienia zawdzięcza karierę przekładowi Ireny Tuwim. Wprowadziła do kultury polskiej to imię, bliskie mentalności dziecka, jego językowi serdecznemu, ciepłu, a nie zanadto spieszczonemu. Dzięki niej częściowo nieprzekładalne rzeczy mają reprezentacje w polskim tekście - "Małe Conieco", "co tygrysy lubią najbardziej", "krewni i znajomi królika". Te związki frazeologiczne weszły na stałe do naszego języka.
Zupełnie nieudane okazały się translatorskie próby stworzenia przekładu bliższego oryginałowi. Najgłośniej było o "Fredzi Phi-Phi" Moniki Adamczyk-Garbowskiej. Autorka uznała tłumaczenie Ireny Tuwim jedynie za adaptację i, wychodząc ze słusznego założenia, że Puchatek była kobietą (Winnie the Pooh), postanowiła dokonać przekładu filologicznego.