Archiwum Polityki

Sto lat bezradności

Trybunał Sprawiedliwości w Hadze rozsądza spory między państwami. To tu Jugosławia wniosła ostatnio oskarżenie o agresję przeciwko dziewięciu krajom NATO. Bilans sporządzany w stulecie ponadnarodowego wymiaru sprawiedliwości nie wypada jednak korzystnie. Dostojni sędziowie w Hadze nie rozstrzygnęli żadnej z wielkich zapalnych kwestii XX wieku. Trybunał przyjął bowiem za zasadę, że pomaga tylko tym, którzy szukają pomocy - i uznają międzynarodową jurysdykcję.

Koniec ubiegłego wieku był czasem szlachetnych marzycieli. Wtedy to właśnie - pod wrażeniem konających z upływu krwi, pozbawionych pomocy czy choćby wody żołnierzy po bitwie na polach Solferino - szwajcarski filantrop Henri Dunant utworzył Czerwony Krzyż. Potem doprowadził do uchwalenia konwencji genewskiej z 1864 r., która próbowała choć trochę stępić okrucieństwo wojen. A w lipcu 1899 r., dokładnie sto lat temu, podpisano dokumenty Międzynarodowej Konferencji Pokoju w Hadze, która zgodziła się, by nie zrzucać dynamitu na żołnierzy nieprzyjacielskich z gondoli balonów.

Ta sama konferencja postanowiła powołać stałą instytucję do rozstrzygania sporów między państwami. Tak powstał Stały Sąd Arbitrażowy z biurem w Hadze, lecz wbrew swojej nazwie wcale nie był stały, gdyż na wypadek jakiegoś sporu państwa miały dopiero komponować skład trybunału arbitrażowego. W każdym razie podpisanie Konwencji o Pokojowym Rozstrzyganiu Sporów Międzynarodowych uznano nie tylko za początek Sądu Arbitrażowego (który istnieje do dziś i obchodzi stulecie), ale w ogóle za narodziny międzynarodowego sądownictwa.

Sąd w Pałacu Pokoju

Sąd Arbitrażowy, który zainstalował się w 1913 r. w haskim Pałacu Pokoju, wybudowanym z daru znanego filantropa amerykańskiego Andrew Carnegie´go, rozstrzygnął spory, których dziś nikt już nie potrafi, choćby pobieżnie, przedstawić, na przykład przejęcie Manuby i Kartaginy (1913). Profesorowie prawa międzynarodowego twierdzą, że Sąd odgrywa ciągle istotną rolę w kształtowaniu samej zasady rozstrzygania sporów: poprzez arbitraż, mediację, koncyliację, czyli sposoby pochwalone później w art. 33 Karty Narodów Zjednoczonych.

Ale cóż z tego!

Polityka 28.1999 (2201) z dnia 10.07.1999; Społeczeństwo; s. 64
Reklama