Te wyniki ostatniego sondażu CBOS zrobiły na politykach spore wrażenie. Wprawdzie od wielu miesięcy przewaga SLD nad AWS stała się faktem, ale nigdy nie była ona aż tak duża i nigdy notowania Akcji nie spadały poniżej 20 proc. Wydawało się, że mamy do czynienia ze stabilizacją - od początku tego roku poparcie dla SLD oscylowało wokół granicy 30 proc., a notowania AWS mieściły się w przedziale: 22-24 proc. Nieco bardziej zmieniały się notowania Unii Wolności, która jeszcze w lutym tego roku mogła liczyć na 15 proc. głosów, a w następnych miesiącach już tylko na ok. 10 proc. Sondaż sierpniowy daje UW 9 proc. poparcia. Stabilny wydaje się elektorat PSL. Dość regularnie popiera tę partię 8 do 10 proc. ankietowanych. Mimo wielkich wysiłków Andrzeja Leppera nie poprawiają się wyniki Samoobrony, która zbiera głosy w granicach błędu statystycznego - w sierpniu 1 proc.
Komentowanie wyników badań preferencji wyborczych skłaniać musi do ostrożności. Deklaracje czynione na dwa lata przed wyborami mogą być bardzo odległe od konkretnych decyzji wyborczych. Prawicowy elektorat w Polsce istnieje i nie będzie on głosował na SLD. Niemniej Akcja ma powody do niepokoju. Obecne 16-proc. poparcie nie jest wypadkiem przy pracy. Od początku tego roku obserwujemy stały spadek notowań tego ugrupowania (najwyższe, 28 proc., poparcie AWS miała w styczniu), a rośnie pozycja SLD. Tendecja ta widoczna jest w sondażach wszystkich ośrodków badania opinii społecznej. Wraz ze spadkiem notowań AWS spadają notowania rządu i premiera, który w sierpniu pobił rekord braku popularności.
Przyczyny niskich notowań nie są trudne do objaśnienia. Można wręcz ułożyć już katalog grzechów głównych AWS, koalicji i rządu; grzechów uporczywie powtarzanych. Jedną z ważniejszych przyczyn negatywnych ocen całego układu rządzącego są niewątpliwie dolegliwości wprowadzanych reform i to jest czynnik obiektywny.