Choć kapitalizm wprowadzamy w Polsce od dziesięciu już lat, rodacy po dziś dzień nie bardzo wiedzą, jak traktować prywatne pieniądze łożone na kulturę. Dobrodziejstwo to czy zimna kalkulacja? Na wszelki wypadek media przemilczają udział możnych firm w wybitnych przedsięwzięciach artystycznych.
I to milczenie mediów jest dziś jedną z najpoważniejszych przeszkód do dalszego wspomagania kultury przez prywatny kapitał. Bogate firmy doskonale zdają sobie sprawę, że wspieranie teatrów, wystaw, koncertów czy filmów nigdy nie przełoży się na tak doraźne i wymierne korzyści, jak zafundowanie sobie (za te same pieniądze) reklamy w telewizji czy w prasie. Oczekują jednak, że, poza podziękowaniem w katalogu, ich zaangażowanie zostanie jakoś dostrzeżone i odnotowane.
Tymczasem media konsekwentnie nie zauważają sponsorów. Dotyczy to szczególnie telewizji publicznej, której operatorzy stają na głowie, by w tle choć na sekundę nie pojawiło się logo sponsora (taki mają przykaz). Mniej rygorystycznie obchodzą się z mecenasami kultury stacje radiowe, zarówno prywatne jak i państwowe. Z kolei prasa jest nieobliczalna; nigdy nie wiadomo, kiedy dostrzeże sponsorów, a kiedy ich zignoruje.
Ta "zmowa milczenia" zaszła tak daleko, że w listopadzie 1998 r. zdeterminowani szefowie największych instytucji kulturalnych w kraju wystosowali list otwarty do szefów mediów z apelem o podawanie informacji na temat sponsorów przedsięwzięć artystycznych. Oficjalnie i w pełni poparła ich sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu, Ministerstwo Kultury i Sztuki oraz Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, której ówczesny przewodniczący Bolesław Sulik oświadczył jednoznacznie, iż "nie ma żadnych przepisów zabraniających informować w programach radiowych i telewizyjnych o sponsorach ważnych wydarzeń kulturalnych". Wsparcie Rady ma znaczenie szczególne, jest to bowiem ciało sprawujące bezpośredni nadzór nad publiczną telewizją uchodzącą za wroga numer jeden upubliczniania informacji o darczyńcach kultury. Na razie oficjalnego stanowiska nie zajęły w tej sprawie Komisja do spraw Etyki TVP (poinformowano mnie, że problem jest poza zakresem kompetencji tego ciała) oraz Rada Etyki Mediów.