Archiwum Polityki

Federacja klanów

Cały świat słyszał o cosa nostrze, ale to ’ndrangheta trzęsie dzisiejszymi Włochami. Tajemnicza mafia z Kalabrii, która kontroluje światowy handel kokainą, zapuszcza swoje macki do Rzymu.

Giuseppe Pignatone widział już wszystko. Zasłużony prokurator antymafijny z Palermo, który miał ogromny udział w zatrzymaniu capo sycylijskiej cosa nostry Bernardo Provenzano, a półtora roku później jego następcy Salvatore Lo Piccolo, dostał na początku kwietnia nowe zadanie: przejął wydział walki z mafią w Reggio Calabrii, prowincji na podeszwie włoskiego buta. Drugiego dnia w pilnie strzeżonym budynku prokuratury Pignatone powitały wyłamane drzwi jego gabinetu. Kazał założyć nowe, tym razem pancerne.

Po tygodniu wezwał specjalistów, by poszukali podsłuchu. Do lokalnej prasy zaczęły bowiem wyciekać szczegóły niektórych śledztw. W małym pokoiku, gdzie podległy mu prokurator Nicola Gratteri prowadził najtajniejsze rozmowy, znaleziono nadajnik wielkości pół paczki papierosów. Był zasilany baterią, którą trzeba co jakiś czas wymieniać, poza tym miał zasięg zaledwie 20 m – było jasne, że pluskwę założył ktoś z prokuratury. Gratteri, człowiek bez skazy, prowadził najdelikatniejsze sprawy, między innymi ubiegłoroczną egzekucję w Duisburgu, gdzie kalabryjskie komando położyło trupem sześciu ziomków. A także śledztwa w sprawie związków włoskich polityków z ‘ndranghetą.

Przed kwietniowymi wyborami przybyło mu jeszcze jedno. Policja podsłuchała rozmowę telefoniczną między szefem najpotężniejszego klanu ‘ndranghety Antonio Piromallim a jego rezydentem w Wenezueli Aldo Micciche’. Piromalli chciał, by Micciche’ w jego imieniu zaoferował politycznym przyjaciołom w Rzymie 50 tys. głosów z zagranicy, głównie z Ameryki Południowej. Oczywiście nie za darmo. Piromalli twierdził, że dzięki wpływom w konsulatach i ambasadach zorganizuje oszustwo: niewykorzystane karty wyborcze dotrą do Rzymu z odpowiednimi skreśleniami.

Polityka 25.2008 (2659) z dnia 21.06.2008; Świat; s. 56
Reklama