Mówią chórem: jesteśmy partią protestu. Protestują nawet ściany oblepione Leninem, który miotłą oczyszcza kulę ziemską z popów i kapitalistów. Siedziba Partii Demokratycznych Socjalistów mówi sama za siebie. Złośliwi twierdzą, że PDS to „Partei der Spitzel” – Partia Szpicli. Ale czego to nie wygadują złośliwi.
Aktyw już się zebrał. Siwowłosy w swetrze z aktówką pod pachą, bezrobotny metalowiec o włosach długich i sklejonych, para szarych emerytów, studentka socjologii niespotykanej urody oraz szefowa o solidnej postawie. Wczoraj – opowiadają – było demo, po polsku: zadyma, trzy tysiące policjantów pilnowało trzech tysięcy – legalnych – demonstrantów. Trzystu nielegalnych a łysych, którzy chcieli burdy, stało z boku grzecznie i bezradnie.
Polityka
13.2000
(2238) z dnia 25.03.2000;
Świat;
s. 46