Archiwum Polityki

Polski książę Esterhazy

Tadeusz Olszański poruszył nieznane szerzej dzieje współpracy polskiej i węgierskiej arystokracji w czasie II wojny światowej (POLITYKA 51/99). Węgierski historyk dopisuje glossę.

Znamienne, że szef sztabu węgierskich wojsk w 1943 r. gen. broni Ferenc Szombathelyi natychmiast przyjął księcia Andrzeja Sapiehę, uznawszy, że Sapieha „to tak, jak u nas Esterhazy”! Jakie były koleje losu tego wybitnego arystokraty?

Otóż książę Janos Esterhazy, którego dla porównania przywołał gen. Szombathelyi, był w tym czasie bodaj jedynym człowiekiem spoza węgierskiego rządu, który miał drzwi otwarte do wszystkich ministrów, premiera oraz samego regenta Miklosa Horthyego. Mało kto, zwłaszcza w Polsce, wie jednak, że ten wspaniały człowiek był w połowie Polakiem. Jego matką była bowiem hrabina Elżbieta Tarnowska, która po śmierci męża od wieku trzech lat samotnie wychowywała syna. Janos Esterhazy świetnie mówił po polsku, słowacku, czesku. Jako swoją dziejową misję traktował zbliżenie Węgier, Słowacji i Polski. Wyprzedził w tym względzie ideę układu wyszehradzkiego, zrealizowaną dopiero po upadku komunizmu.

Książę Janos należał do tej gałęzi Esterhazych, która posiadała swoje włości na terenie Górnej Słowacji. Gdy na mocy traktatu pokojowego w Trianon zostały one włączone do Czechosłowacji, pozostał na miejscu i włączył się do życia politycznego. Miał 30 lat, kiedy w 1931 r. wybrano go na przewodniczącego Ligi Węgierskiej Mniejszości w Czechosłowacji. Dzięki rodzinnym koneksjom nawiązał później kontakty zarówno z polskim jak i węgierskim rządem. Bez zapowiedzi był przyjmowany zarówno w Budapeszcie u kolejnych ministrów spraw zagranicznych jak i w Warszawie przez Józefa Becka. O pertraktacjach prowadzonych przez księcia Esterhazyego w Warszawie wiemy zarówno z depesz ambasadora Węgier w Polsce Andrasa Horyego, jak i z pamiętników polskiego wiceministra spraw zagranicznych Jana Szembeka.

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Historia; s. 86
Reklama