Archiwum Polityki

Falcon widzi wszystko

Amerykański minister obrony William Cohen przyjechał do Jerozolimy spięty, wyjechał oburzony. Prezydent Jang Zemin przyjechał i wyjechał uśmiechnięty od ucha do ucha. Jak na razie, wbrew amerykańskim żądaniom, Izrael postanowił sprzedać Chińczykom samoloty Falcon, wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt radarowy. Transakcja ta, wartości dwóch miliardów dolarów, jest ukoronowaniem tajnych porozumień zapoczątkowanych przed piętnastu laty.

W wigilię Bożego Narodzenia 1987 r. brytyjska policja w Hongkongu aresztowała izraelskiego biznesmena Cwi Gafniego. Podczas rewizji w biurach firmy znaleziono pięć sfałszowanych filipińskich paszportów. Gafni został skazany na dwa lata więzienia, ale przesłuchujący go oficerowie śledczy nigdy się nie dowiedzieli, że skonfiskowane paszporty przeznaczone były dla naukowców izraelskiego przemysłu zbrojeniowego udających się na rozmowy w Pekinie.

Pierwszy ambasador Chin Ludowych złożył listy uwierzytelniające w Jerozolimie dopiero pięć lat później. Niektóre szczegóły chińsko-izraelskiej współpracy przeciekły do prasy. Umowa dotycząca sprzedaży ośmiu samolotów typu Falcon, uważanych przez fachowców za najlepsze na świecie latające bazy wywiadowcze, znalazła się na czołówkach anglojęzycznej prasy i wywołała głośne protesty amerykańskiego Departamentu Obrony. Waszyngton twierdzi, że w przypadku zbrojnego starcia z Tajwanem Falcon znacznie wzmocni potencjał wywiadu wojskowego Chin Ludowych, co pośrednio godzić będzie w interesy Stanów Zjednoczonych.

Sprawa Falcona wpisana została do rozmów premiera Izraela Ehuda z prezydentem Clintonem. Ale w latach osiemdziesiątych rozmowy telefoniczne na linii Jerozolima–Pekin nie były jeszcze na podsłuchu. Nikt nie wiedział, że na zamówienie China North Industries (chińskie przedsiębiorstwo zajmujące się handlem bronią) Izraelczycy zmodyfikowali 9 tys. radzieckich czołgów T-59, wyposażyli je w szybkostrzelne działa 105 mm, wmontowali w nie skomputeryzowaną kontrolę ognia oraz laserowe celowniki. Żadna gazeta nie pisała o tym, że izraelska technologia wbudowana do chińskich samolotów bojowych A-10 umożliwia im loty na bardzo niskim pułapie, lub o tym, że izraelska firma Tadiran zaopatrzyła chińską armię w nowoczesny sprzęt łączności oraz elektroniczne maszyny szyfrujące.

Polityka 25.2000 (2250) z dnia 17.06.2000; Świat; s. 48
Reklama