Ciąg zdarzeń wokół szpitala powiatowego w Wyszkowie od początku prowadził do jednego: usunięcia ze stanowiska dyrektor Barbary Wyszyńskiej. Wymierzona w nią seria pocisków trafiła celnie, ale jak to bywa na linii frontu, niektóre rykoszetem boleśnie ugodziły też innych.
Zapach prochu po niedawnej bitwie między personelem szpitala a dyrekcją czuje się w Wyszkowie wszędzie. W holu szpitala, w którym pielęgniarki zakończyły właśnie trzydniową głodówkę. W dyżurkach, gdzie głośno komentowane są decyzje personalne byłej dyrektorki oraz śmiertelny zawał wieloletniej ordynator oddziału chirurgii, do którego rzekomo miała się przyczynić swoim władczym stylem rządzenia. W lokalnej prasie, gdzie przy okazji relacjonowania konfliktu dwa konkurencyjne tytuły same okładały się razami. Wreszcie w zarządzie powiatu, który po półtorarocznej życzliwej współpracy z Barbarą Wyszyńską 1 czerwca 2000 r. odwołał ją ze stanowiska w trybie natychmiastowym.
Fatalną atmosferę wokół wyszkowskiego szpitala pogorszyło też ogłoszenie w gazecie. Jego autor Marek Maciejewski nie ukrywa, że było ono podsumowaniem wszystkich działań zmierzających do usunięcia ze stanowiska dyrektor Wyszyńskiej. Teraz tryumfuje, choć przedstawione w ogłoszeniu fakty mijają się z prawdą i występek 38-letniego dr. Maciejewskiego komisja etyki Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie zamierza ostro potępić.
Nie straszyć Panasem
Dr Marek Panas dowiedział się o treści ogłoszenia od kolegów w pracy. – Byli ciekawi, jak zareaguję. Choć Marek Maciejewski nie wymienił mnie z nazwiska, od razu wiedzieli, o kogo mu chodzi.
Dr Panas ma 45 lat. Zawsze ciągnęło go do chirurgii, choć chirurgiem nigdy nie został. W 1991 r. zachorował na żółtaczkę, trafił na oddział chorób zakaźnych w Warszawie, żył z przyznanej renty, a żeby nie stracić kontaktu z medycyną – wyspecjalizował się w radiologii.