Archiwum Polityki

Piłka w reformach

Muskularni zawodnicy założą na głowy kaski, a na wszystkie wrażliwsze miejsca na ciele wymyślne ochraniacze. O tym, że są piłkarzami, świadczyć już będzie tylko przedmiot, który kopią, bo sami wyglądem upodobnią się do kosmonautów. Telewizja płacąc niewyobrażalne sumy pieniędzy sprawi, że mecz przemieni się w widowisko przypominające amerykański futbol i wrestling razem wzięte. Na razie na obecnie rozgrywanych mistrzostwach Europy oglądamy klasyczny futbol, ale wciąż mówi się o kolejnych zmianach zasad gry.

Przepisy gry w piłkę nożną usystematyzowano już w XIX wieku. Wprawdzie od tamtej pory dokonywano w nich licznych zmian, ale zwykle ich charakter, w przeciwieństwie do innych gier zespołowych, określano jako kosmetyczny. Ostatnimi znaczącymi nowinkami były modyfikacja przepisu o spalonym oraz bramkarski zakaz łapania piłki podawanej nogą przez partnera z drużyny. Obecnie na zlecenie światowych władz futbolu w niektórych krajach eksperymentuje się z rzutami wolnymi (zawodnicy kłócący się z arbitrem o odległość ustawienia muru od piłki karani są przesunięciem miejsca wykonania wolnego o 9 metrów w kierunku ich bramki). Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie należy spodziewać się następnych zmian. Być może po murawie będą biegać dwaj sędziowie (po jednym na każdej połowie), od czasu do czasu odżywa też pomysł zmniejszenia liczby zawodników z 11 do 10. – To byłaby prawdziwa rewolucja, bo rzeczywiście na boisku ze względu na to, że gra jest coraz szybsza i bardziej dynamiczna, robi się ciasno. Powstałby jednak problem, którego gracza wycofać. Z obrony, pomocy czy z ataku? – zastanawia się wiceprezes PZPN Zbigniew Boniek. – Wierzę, że zwycięży futbolowy konserwatyzm, a podobne projekty, tak samo jak ten o likwidacji spalonego, szybko upadną. Owszem na boisku padałoby więcej goli, ale ich wartość zdewaluowałaby się – protestuje przeciwko takim rozwiązaniom były reprezentacyjny bramkarz Jan Tomaszewski.

Największym nonsensem obecnych przepisów jest żółta kartka. Nie daje zadośćuczynienia przeciwnikowi, który został sfaulowany, lecz premiuje dopiero następną drużynę, pod warunkiem, że grający brutalnie piłkarz otrzyma jeszcze drugą żółtą kartkę. Dopiero wówczas obowiązuje go absencja w jednym meczu. Prędzej czy później więc w piłce nożnej zamiast żółtych kartek zostaną wprowadzone doraźne kary usunięcia z boiska na 5, 10 czy nawet 15 minut.

Polityka 25.2000 (2250) z dnia 17.06.2000; Społeczeństwo; s. 95
Reklama