Pierwsze wieści nie są zachęcające: wpływ podróży kosmicznych na organizm człowieka przypomina procesy towarzyszące starzeniu się na Ziemi. Zanik tkanki mięśniowej, zwiększona kruchość kości (identyczna jak przy osteoporozie), zaburzenia równowagi, niedokrwistość, przyspieszone tworzenie kamieni nerkowych, zwiększone prawdopodobieństwo powstawania raka – na wiele kłopotów będziemy narażeni w przestrzeni kosmicznej. – Czy pan się dziwi? – pyta prof. Andrew Pohorille, dyrektor Instytutu Astrobiologii Teoretycznej NASA. – Cała ewolucja odbywała się w warunkach grawitacji i była do niej dostosowana. Wyciągnięcie człowieka poza ten obszar musi odbić się na jego zdrowiu.
Sytuacja nie jest jednak beznadziejna. Po powrocie na Ziemię wszystko wraca do normy. Tkanka kostna odbuduje się po kilku miesiącach, tkanka mięśniowa – po kilku tygodniach. Zaburzenia w układzie krążenia, których doświadczymy zaraz po starcie i kilkugodzinnym przebywaniu na orbicie, ustąpią już po kilku dniach. Wedle prof. Ronalda Whita, dyrektora National Space Biomedical Research Institute, doświadczenia zebrane z podróży czterystu ludzi, którzy łącznie przebywali w przestrzeni kosmicznej kilkadziesiąt lat, pozwalają optymistycznie patrzeć na możliwość otwarcia kosmosu dla Ziemian. Nawet dla najzagorzalszych sceptyków.
James Pawelczyk, amerykański astronauta polskiego pochodzenia, który dwa lata temu odbył okołoziemską podróż na pokładzie promu Columbia, zapytany o największe zaskoczenie podczas misji, odparł: –Niezwykły widok Ziemi zza okien wahadłowca. Spojrzenie na glob z wysokości co najmniej stu kilometrów (samoloty pasażerskie osiągają pułap od 8 do 13 km) i czarne niebo widziane spoza atmosfery ziemskiej – to musi być faktycznie widok zapierający dech w piersiach, pod warunkiem wszakże, że turysta będzie miał siłę wyjrzeć na zewnątrz.