Urząd Statystyczny Bundesrepubliki przestaje liczyć drobiazgowo swoich obywateli, gdy przekroczą 95 rok życia. Z szacunkowych danych wiadomo, że co 1650 Niemiec dożywa obecnie setki, ale demografowie zapowiadają, że ich liczba w ciągu najbliższych 10 lat może się podwoić. Wydłuży się również przeciętna długość życia, która w 2050 r. sięgnąć powinna 87 lat dla kobiet i 81 dla mężczyzn. Niemieccy gerontolodzy z optymizmem przekonują, że po raz pierwszy w historii ludzkości otwiera się możliwość zyskania dodatkowej i obiecującej fazy życia – późnej starości. Może ona nie tylko trwać dłużej niż czas młodości i urządzania się w życiu, ale – uwaga! – być nawet bardziej od nich satysfakcjonująca.
„Jestem zbyteczny i już dawno powinienem umrzeć. Tak w Polsce myśli o sobie większość starych ludzi” – mówił w jednym z wywiadów wówczas 79-letni Kazimierz Kutz. Utrzymywał, że szczęśliwi seniorzy w Polsce to tacy, którzy godzą się ze swoją sytuacją: starością rozumianą jako naturalny proces samoograniczania. Ich niemieccy rówieśnicy nie chcą o tym słyszeć! Mają uporządkowane i pragmatyczne podejście do życia oraz wierzą w potrzebę zaplanowania kolejnych jego faz. Zaskoczyć mogą już wyznania niemieckich dwudziestoparolatków: „w najbliższym dziesięcioleciu założę rodzinę i być może będę miał dzieci, do czterdziestego roku życia chciałbym zdobyć dobrą pozycję zawodową, a jeśli mam żyć do osiemdziesiątki, to zostanie mi jeszcze parę lat na odcinanie kuponów”. Starość nie przeraża, bo może być traktowana jako czas nowych wyzwań i urzeczywistniania odkładanych na później planów. Dotarcie do tego ostatniego etapu życia w dobrej formie wymaga jednak sumiennego wysiłku – dbania o własną kondycję przez całe życie.
– Możecie mieć geny jakości Mercedesa Benza, ale jeśli nigdy nie będziecie zmieniać oleju, na pewno nie wytrzymacie konkurencji dobrze utrzymanego Forda Escorta – cytują chętnie niemieccy seniorzy obrazowe porównanie Bradleya Willcoxa, gerontologa z Pacific Health Research Institut z Honolulu.