Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Niebezpieczne związki

Komunikacja stoi, rośnie stos śmieci, klasy szkolne są puste, a drzwi urzędów zaryglowane. Niemcy, którzy do tej pory znali strajki głównie z wiadomości zagranicznych, masowo protestują. Na razie związkowcy są górą.

Konferencja prasowa. Frank Baesler ani na chwilę nie przestaje żuć gumy, żółty kolczyk w kształcie kotwicy kołysze się rytmicznie w jego uchu. Dresowa bluza z czerwonym logo ver.di (niemieckiego związku zawodowego) odcina się od ciemnych garniturów. Ostatnie słowo należy do niego.

54-latek jest przedstawicielem związkowców w sporze pracowników Berlińskiej Komunikacji Miejskiej (BVG) z rządem i zarządem firmy. Na pytanie „jak długo?” odpowiada: „dopóki zarząd i senat nie przedstawią propozycji, którą koledzy i koleżanki będą mogli uznać za satysfakcjonującą”. To oznacza dalszą walkę. Że to nie żart, związkowcy pokazali niedawno. Przez dwa tygodnie marca na ulice Berlina nie wyjeżdżały autobusy, metro i tramwaje. 11 tys. pracowników protestuje codziennie przed bramami zajezdni. Chcemy podwyżek – powtarzają. W końcu związek decyduje – strajkują wszyscy, także ci, którzy do związku nie należą.

Niemcy stają się narodem strajkującym.

Od początku roku protestują pracownicy szpitali, sklepów, przedszkoli, lotniska, budowlańcy we wschodnich Niemczech. W kwietniu dołączyli pocztowcy w całym kraju i budżetówka w stolicy. Punktem zapalnym są kwestie wynagrodzeń, w niektórych branżach także czasu pracy. Od lat kraj nie przeżywał takiego kryzysu.

Strajkować w Niemczech nie jest łatwo. Po pierwsze, inaczej niż w większości krajów europejskich, strajk można tutaj rozpocząć tylko z powodów ekonomicznych. Choć Polakom trudno to sobie wyobrazić, żaden powód polityczny takich protestów nie legalizuje. Jeśli powód ekonomiczny się znajdzie, na przeszkodzie stoją następne wymagania. Nie wolno strajkować, dopóki obowiązują układy zbiorowe dotyczące wynagrodzeń, czasu pracy itp.

Związkowcy zobowiązani są najpierw zasiąść do rokowań, najczęściej w trzech turach, w czasie których strajk jest prawnie zabroniony.

Polityka 18.2008 (2652) z dnia 03.05.2008; Świat; s. 53
Reklama