Neapol przypomina instalację szalonego artysty, który wywlókł z teatru dekoracje i obłożył je workami śmieci. Ale ten spektakl dzieje się naprawdę.
Miasto powoli odkopuje się spod góry odpadów. Jeszcze tydzień, dwa. Do Neapolu wrócą turyści, a prawdę o stolicy Kampanii znów się przypudruje. Jak obrazowo tłumaczy neapolitańczyk Luciano De Crescenzo, błyskotliwy pisarz i scenarzysta, pękł jeden z nabrzmiałych wrzodów śmiertelnie chorego miasta i wyrzucił na ulice to, co Neapol naprawdę ma w środku. Nie śmieci, tylko zgniliznę miasta zrujnowanego przez skorumpowany, pasożytniczy i całkowicie bezkarny samorząd.
Polityka
28.2008
(2662) z dnia 12.07.2008;
Świat;
s. 40