Polak – kloszard, cesarz Berlina nie ma czasu na byle co. Właśnie wydaje książkę.
Jeszcze zanim przestał spać pod mostem w dzielnicy Wansee, odrzucił bałaganiarstwo i wprowadził zasadę czytelnych dni tygodnia. Wiedział, że berlińczyk jest wymagający, a żebraków w mieście jest jak psów, każdy skamle tylko: daj, pomóż.
Cesarz jest inny, cesarz ma pomysł na siebie. W poniedziałek wychodzi na ulicę i podaje przechodniom drewnianą podobiznę diabła, w którą – jako w niemalowaną – można pieniążkiem odpukać pecha.
Wtorek jest dniem żołnierza, zdarza się, że cesarz w mundurze generalskim podchodzi do stolika w knajpie i ryczy: gazeta o bezdomnych!
Polityka
28.2008
(2662) z dnia 12.07.2008;
Ludzie;
s. 86