Archiwum Polityki

Ostatnia droga przez las

W Niemczech coraz więcej ludzi wybiera niekonwencjonalny pochówek. Zamiast trumny i metra ziemi nad wiekiem na tradycyjnym cmentarzu woli morze, łąkę, cień drzew...

Marie, jej mąż, ciocia, wujek i dwóch kuzynów spotkali się w lesie w Hangelsbergu, niedaleko Berlina. Był też Thomas Weber, leśniczy rewiru. To on wykopał dół przy rozłożystym dębie. Marie była przekonana, że ten dąb podobałby się jej mamie. Mówiły Marie i siostra jej matki. Prosto i krótko. Reszta rodziny stała obok. Weber też. Kiedy skończyły, złożył kapsułę z prochami matki Marie w korzeniach drzewa. Rodzina rzuciła kwiaty z przyciętymi na krótko łodygami. Na tyle pozwala 80-centymetrowy dół. Ulubiona melodia mamy płynęła z odtwarzacza. Na dębie Weber zawiesił tabliczkę z nazwiskiem i mottem, które wybrała Marie. I tyle. Ceremonia pogrzebowa dobiegła końca.

Jeszcze są wolne wstążki

Friedwald to cmentarz nietypowy. Spokojny las – tak można przetłumaczyć nazwę. Wiekowe drzewa, gęstwina paproci, wiosną konwalie, jesienią grzyby. Żadnych nagrobków, krzyży, wieńców. Niczego, co nie leżałoby w naturze normalnego lasu. (Choć, jak mówi leśniczy Thomas Weber, zdarza się, że bliscy po kryjomu stawiają świece, kładą wiązanki. Myślą, że nikt nie zauważy. Ale leśniczowie robią obchód kilka razy dziennie, jak w każdym lesie. Usuwają to, co przyniesione). Niełatwo się zorientować, że to miejsce ma jeszcze inne przeznaczenie.

Friedwald w Hangelsbergu to właściwie tylko część ogromnego lasu. 45 ha na północ od linii kolejowej łączącej Berlin i Frankfurt nad Odrą. Uważny obserwator zauważy co kilkadziesiąt metrów małe zielone tablice informacyjne z napisem „Friedwald, nadleśnictwo Fürstenwalde” na poprzycinanych pniach, okalające nekropolię (to zamiast płotu – wymogu istnienia cmentarza). Zamiast nagrobków zmarłych upamiętniają skromne tabliczki na drzewach, tylko trochę większe od karty kredytowej. Na nich wygrawerowane cytaty, nazwiska, daty urodzin i śmierci.

Polityka 45.2008 (2679) z dnia 08.11.2008; Ludzie i obyczaje; s. 106
Reklama