Archiwum Polityki

Inwazja arlekinów

W świecie poczciwych biedronek trwa wojna na śmierć i życie. Do Centrum Badań Ekologicznych PAN dotarło już z Polski ponad sto zgłoszeń o skupiskach jej azjatyckiej odmiany (łac. harmonia axyridis), potocznie zwanej arlekinem. Jak rozpoznać arlekina? Jest mniej więcej tej samej wielkości co rodzima siedmiokropka, ma jednak różne kolory pokryw, od jasnopomarańczowych do czerwonych z czarnymi kropkami (może ich mieć nawet do 21) lub plamami. Bywają też czarne z czerwonymi plamami, zdarzają się osobniki jednokolorowe.

Arlekiny są żarłoczne i ekspansywne. Ich inwazja na Polskę (od strony zachodniej Europy) trwa od dwóch lat, ale na razie nie przekroczyły linii Wisły. W Europie pojawiły się kilka lat wcześniej, a w USA 20 lat temu (tam z kolei wcześniej spustoszenia wśród amerykańskich biedronek dokonała nasza siedmiokropka). – W Polsce pierwszym kandydatem do eliminacji podobnie jak w Stanach jest dwukropka – uważa dr Piotr Ceryngier z CBE. Kolejną ofiarą arlekina ma być nasza rodzima siedmiokropka. Oznacza to zaburzenie równowagi w przyrodzie. Arlekin spędza również sen z powiek sadownikom – choć jak większość biedronek odżywia się głównie mszycami, nie gardzi także jajami motyli i chrząszczy, pyłkiem kwiatowym, nektarem, a nawet owocami. Sam arlekin też potrafi się bronić: larwy tej biedronki pokryte są kolczastymi brodawkami, co chroni ją przed drapieżnikami.

Dla ludzi zetknięcie się z arlekinem może oznaczać kłopoty: podrażnione biedronki wydzielają żółtą ciecz trwale plamiącą nasze ubranie i sprzęty (kiedy zimują w budynku), ponadto zdarzają się przypadki uczuleń. Wszystko wskazuje na to, że arlekin w wojnie biedronkowej będzie górą.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama