„Ar as tau sese nesakiau/Ar as zodelio netariau/Pasluok kiemeli subatoj/Atjos bernelis nedelioj”. Takimi słowami zaczyna się litewska pieśń, której uczyłem aktorów Teatru Studio w Warszawie. Przekonywałem ich, że jeśli pojadą kiedyś na Litwę, ta pieśń otworzy im wiele drzwi i serc. Bo Litwa jest krainą pieśni.
Po przekroczeniu granicy, której dzięki Bogu już prawie nie ma, zatrzymuję się w Druskiennikach/Druskininkai. Poznałem tę miejscowość dopiero kilka lat temu, bo podczas studiów w Wilnie słyszałem jedynie, że jeździ się tam tylko dla poprawiania zdrowia. Ale pamiętałem, że w tym mieście jest dom rodzinny Mikalojusa Konstantinasa Ciurlionisa, dumy litewskiej sztuki. To mnie ciągnęło. Wreszcie tam pojechałem, już z Polski. Gęste lasy dookoła, rzeka Niemen/Nemunas, jeziora, małe rzeczki z kryształową wodą.
Polityka
34.2008
(2668) z dnia 23.08.2008;
Półprzewodnik Polityki;
s. 66