Archiwum Polityki

Etruska kolacja

Odbyłem podróż w czasie. Odwiedziłem Etrusków. Niestety, nie spotkałem gospodarzy, ale za to obejrzałem to, co po sobie zostawili. Rzecz jasna, najbardziej interesowała mnie kuchnia.

Wiadomo, że ludzi najlepiej się poznaje, gdy zajrzeć im do spiżarni i na talerze. Wiedząc, co jedzą i jak jedzą, można sporo powiedzieć o ich charakterze, przymiotach, kulturze. A Etruskowie to naród, o którym uczeni wiedzą niewiele. Herodot twierdził, że lud ten przybył na Półwysep Apeniński z Azji Mniejszej w X w. przed naszą erą. Inni historycy – w tym i ci bardziej nam współcześni – dowodzą, że Etruskowie byli rdzennymi mieszkańcami półwyspu.

W dobie największej potęgi miasta-państwa, zakładane na wzór grecki, leżały na terenach dzisiejszej Toskanii, Lacjum, Kampanii. Na czele miasta stał król. Władcy miast (a było ich podobno 12) tworzyli luźno powiązaną ligę. Dawało im to większą siłę. Mimo to, po paru wiekach, Etruskowie ulegli Grekom, którzy osiedlali się masowo na półwyspie i wypierali poprzedników. Najpierw padły miasta w Lacjum, potem w Kampanii (lata 474–423 p.n.e.). W końcu (272 p.n.e.) Etrusków dobili Rzymianie.

Zostawili Etruskowie po sobie sporo zabytków pisanych. Głównie nagrobne inskrypcje. I trochę ruin. I mimo że ich alfabet jest zbliżony do greckiego, uczeni nie są w stanie (jak dotąd) odczytać i zrozumieć tego, co ten lud chciał nam przekazać. A mieli Etruskowie zapewne wiele do powiedzenia. Zajmowali się bowiem między innymi malarstwem, rzeźbą, medycyną, astronomią. Budowali domy i wodociągi, świątynie i nekropolie.

Nie wiem, jak z tym wszystkim nadążali, bo ich dzień zaczynał się w południe. I ten fakt spowodował, że zapałałem do nich wielką sympatią. Ślady tej fascynującej cywilizacji można podziwiać na terenach dzisiejszej Toskanii i Lacjum: w pobliżu Manciano, Magliano, Ponte San Pietro, Tarquinii, Viterbo.

Polityka 51.2008 (2685) z dnia 20.12.2008; Za stołem; s. 161
Reklama