Archiwum Polityki

Trąbowe

Rząd obiecał ofiarom huraganów stuprocentowe odszkodowanie z budżetowej kasy. Jeśli budżet ma być tak hojny, to po co są towarzystwa ubezpieczeniowe?

Od czasu powodzi stulecia w 1997 r. i słynnej rady danej powodzianom przez premiera Włodzimierza Cimoszewicza: „trzeba się było ubezpieczyć”, każdy polityk wie, że tam, gdzie zdarzy się nieszczęście na tyle dramatyczne, że pojawią się media, tam musi pojawić się i on. Przed kamerami powinien zademonstrować empatię oraz zadeklarować daleko idącą pomoc państwa. I pod żadnym pozorem nie wspominać o ubezpieczeniach! Wszyscy pamiętają, że Cimoszewicz politycznie pogrążył się sławetną wypowiedzią, wówczas, gdy sprawny i współczujący prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski wypłynął na szerokie wody.

Tę lekcję solidnie przerobił wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna – wrocławianin i partyjny kolega Zdrojewskiego. Dlatego natychmiast po przejściu trąby pojawił się na Opolszczyźnie i zadeklarował, że rząd zwróci ofiarom sto procent poniesionych strat. A kto się ubezpieczył, dostanie jeszcze ekstra pieniądze z polisy. Zrobił duże wrażenie.

Grzegorz Schetyna zapewnia, że podejmując taką decyzję rząd głęboko się nie zastanawiał. Poruszony skalą tragedii działał z odruchu serca. Nie było w tym żadnych kalkulacji ani próby ścigania się z wcześniejszymi dokonaniami PiS.

– Zwłaszcza że w rezerwie budżetowej są na ten cel pieniądze – podkreśla w rozmowie z „Polityką” Schetyna. Na pomoc przeznaczono 25 mln zł z rezerwy, która liczy 50 mln zł.

Mamy takie czasy, że rządem rządzą odruchy serca. Rangę zdarzeń wyznaczają zaś tabloidy i telewizyjne programy informacyjne. Zawalenie się katowickiej hali targowej, ubiegłoroczny huragan pod Częstochową, wypadek autobusu pod Grenoble, niedawna powódź na Podhalu czy trąba powietrzna na Opolszczyźnie – wszędzie pojawiali się prezydent, premier, ministrowie, by zadeklarować troskę oraz najdalej idącą pomoc państwa.

Polityka 35.2008 (2669) z dnia 30.08.2008; Temat tygodnia; s. 12
Reklama