Archiwum Polityki

Lubię kontrasty

Rozmowa z Markiem Minkowskim, jednym z najwybitniejszych dyrygentów współczesnych, nowym dyrektorem muzycznym orkiestry Sinfonia Varsovia

Dorota Szwarcman: – Jak układa się panu z Sinfonią Varsovią, z którą 1 września inauguruje pan nowy sezon?

Marc Minkowski: – To zespół ceniony we Francji, znany z festiwali w Nantes i La Roque d’Anthéron. Świetnie skoncentrowany, muzycy dobrze grają na próbach, a próba moim zdaniem jest jak trening sportowy: tak samo trzeba dać z siebie maksimum.

To pana kolejna orkiestra. Jest pan jednak człowiekiem teatru...

To jedna z przypinanych mi etykietek. Prawda, dużo zajmuję się operą, ale wciąż egzystuję w świecie symfoniki.

Powiedział pan jednak kiedyś, że muzyka jest teatrem dla ucha.

Wszystko jest teatrem. Nawet religia nim jest – dla wiary wewnętrznej człowieka.

Koncert jest więc również spektaklem, który się komponuje i reżyseruje?

Być może. Ale w związku z tym mówi się też o mnie, że naginam muzykę do własnych pomysłów. To oczywiście jest zgodne z moim temperamentem, ale nigdy nie sprzeniewierzam się dziełu. Jestem egotystą jak wszyscy artyści, ale interesuje mnie przede wszystkim to, co znajduje się w partyturze. A to kompozytor jest tu dramaturgiem i my jego dramaturgią się posługujemy. Nawet jeśli nie wyczuwa się jej w utworze, to też jest rodzaj dramaturgii.

Gdyby pan prowadził własny teatr, czy preferowałby pan określonych twórców, gatunki, epoki?

Kocham wolność i, tak jak reżyserzy filmowi czy teatralni, chciałbym mieć swobodę w doborze repertuaru. Nigdy zresztą nie miałem problemów z robieniem tego, co chciałem robić. Ale publiczność ma tendencję do szufladkowania i często bywa zaskoczona, że lubię tyle rodzajów muzyki: Bacha, Ravela, Debussy’ego, Haendla, Mozarta, Beethovena, Offenbacha, Bizeta, Karłowicza, Moniuszkę, Musorgskiego.

Polityka 35.2008 (2669) z dnia 30.08.2008; Kultura; s. 58
Reklama