Archiwum Polityki

Studenci z kałachami

To oni porwali polskiego inżyniera w Pakistanie. Wielu nie potrafi pisać, walczą prymitywną bronią. Mimo to właśnie na talibach może potknąć się potęga NATO.

To było najkrwawsze lato w historii interwencji NATO w Afganistanie. Do końca września z rąk talibów zginęło 239 żołnierzy Sojuszu, więcej niż w całym ubiegłym roku. Śmiertelność Brytyjczyków – jednej z niewielu nacji, prócz Amerykanów, które rzeczywiście walczą na afgańskim froncie – jest dziś wyższa niż w pierwszych tygodniach inwazji na Irak. „Nigdy nie wygramy tej wojny. Możemy najwyżej tak osłabić rebeliantów, by poradziła sobie z nimi afgańska armia rządowa” – mówił na początku października brytyjski dowódca w Afganistanie generał Mark Carleton-Smith.

Afganistan zamienia się w drugi Irak. Talibowie nie tylko zagoili rany wyniesione z druzgocącej klęski w 2001 r., ale przechodzą do ofensywy, gromadzą kilkusetosobowe oddziały i wydają NATO otwarte bitwy. Sięgają też po coraz zuchwalsze cele: w czerwcu zaatakowali więzienie w Kandaharze, uwalniając 1200 więźniów, w lipcu po raz pierwszy przypuścili szturm na amerykańską bazę wojskową. Ale największą bolączką NATO są asymetryczne taktyki przeniesione z Iraku: przydrożne ładunki wybuchowe, zasadzki na patrole, wykorzystywanie Afgańczyków jako żywych tarcz.

Najnowsza Narodowa Ocena Wywiadowcza, sporządzany dla prezydenta USA raport o stanie globalnych zagrożeń, stwierdza, że toczony przez korupcję rząd w Kabulu jest coraz bardziej bezsilny wobec rosnącej potęgi talibów. – Są silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. W drugiej połowie lat 90. rządzili krajem, teraz zawładnęli umysłami Afgańczyków. Zrezygnowali z pasztuńskiego nacjonalizmu, ich ruch stał się polityczno-religijną odpowiedzią na międzynarodowe pomysły na przyszłość regionu – dodaje Krzysztof Balcerowicz, orientalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Polityka 43.2008 (2677) z dnia 25.10.2008; Świat; s. 106
Reklama