Poseł SLD Ryszard Kalisz, proponując w 2001 r. Bohdana Zdziennickiego na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego, rekomendował kandydata Sejmowi jako „pochodzącego ze znanej rodziny działaczy ruchu ludowego”. Słowa te zapewne kierował do posłów PSL; od ich poparcia zależał, zwycięski w rezultacie, wynik głosowania. Ale o takiej rodzinie wśród ludowców nie słyszał nawet dr Janusz Gmitruk, dyrektor Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego.
Sam prezes Zdziennicki przyznaje, że jego dziadkowie byli pozytywistami związanymi z ruchem włościańskim, organizującym kółka rolnicze i spółdzielnie, głównie oszczędnościowo-pożyczkowe. Dziadka ze strony ojca raz wybrano na posła do Sejmu II RP, ale mandatu zrzekł się na rzecz Witolda Teofila Staniszkisa (dziadka znanej socjolog, Jadwigi), kierownika Rolniczej Stacji Doświadczalnej w Kutnie, później profesora agrotechniki w SGGW, znanego endeckiego polityka.
Rodowód
To właśnie z włościańskim ruchem narodowo-katolickim związani byli dziadkowie Zdzienniccy i skoligaceni z nimi rodzice prof. Henryka Jabłońskiego, historyka i przewodniczącego Rady Państwa w PRL, który poszedł lewą stroną politycznej sceny (PPS, potem PZPR). Socjalista Jabłoński był ciotecznym bratem Henryka Zdziennickiego (ojca prezesa TK), który pozostał wierny prawicowo-katolickim poglądom wyniesionym z domu. Różnice polityczne nie wpływały na ich wzajemne związki.
Henryk Zdziennicki zdobył dyplom inżyniera ichtiologa u prof. Franciszka Staffa z SGGW (rodzonego brata poety), wybitnego specjalisty od hodowli ryb. W okresie międzywojennym była to ważna dziedzina gospodarki. Katolicka większość społeczeństwa ściślej trzymała się postów, a na popyt wpływ miały też religijne reguły paromilionowej mniejszości żydowskiej.