Archiwum Polityki

Najdroższy artysta świata: Damien Hirst

Do celu idzie po trupach (w przenośni i dosłownie). Otacza go podziw, ale i strach.

Jest Brytyjczykiem stanu wolnego. Ma 43 lata i trzech synów w wieku 1, 8 i 13 lat. Fryzurę pozostawia zazwyczaj w lekkim nieładzie, wzrok ma przenikliwy, uśmiech podszyty ironią. Właściciel kilkudziesięciu domów i rezydencji rozsianych po świecie. Swój majątek, oceniany na ponad miliard dolarów, zbudował od zera w ciągu ostatnich 17 lat. Wszystko osiągnął wyłącznie dzięki własnej sztuce. Dla wielu jest to w gruncie rzeczy antysztuka i niekoniecznie własna, choć sygnowana jego nazwiskiem. Dorastał w Leeds w robotniczej rodzinie. Gdy miał 12 lat, zostawił ich ojciec. Jako nastolatek Damien był kilkakrotnie aresztowany za kradzieże w sklepach; gdy podrósł, pracował na budowach oraz w prosektorium. W 1988 r., już jako student drugiego roku sztuk pięknych Goldsmiths University of London, zorganizował z 15 innymi studentami niezależną wystawę „Freeze” („Zamrożeni”). Awangardowe dzieła i nietypowe miejsce ekspozycji (hale londyńskich doków) zwróciły uwagę krytyków i publiczności.

Gnijący krowi łeb i martwy rekin w akwarium

Dwa lata później kolejną wystawę, tym razem w gmachu nieczynnej fabryki, odwiedził ekscentryczny milioner, kolekcjoner, marszand i łowca talentów Charles Saatchi. Trudno powiedzieć, czy zachwycił się ekscentrycznymi dziełami (Hirst wystawił np. gnijący krowi łeb, który obsiadły setki jak najbardziej żywych much), czy po prostu uznał, że można na nich nieźle zarobić. Faktem jest, że kupił wiele z nich, wziął pod swe opiekuńczo-biznesowe skrzydła młodych twórców, a przede wszystkim 25-letniego Damiena. I tak zaczęli stawać się legendarną formacją YBA, czyli Young British Artists.

W 1991 r.

Polityka 1.2009 (2686) z dnia 03.01.2009; s. 78
Reklama