Archiwum Polityki

Droga do Gibraltaru

Generał Władysław Sikorski nie był na tyle liczącą się postacią, aby wymóc na Wielkiej Brytanii i USA prowadzenie wobec ZSRR polityki zgodnej z polską racją stanu. Dlatego jego śmierć

Wybuch II wojny światowej i klęska Polski w kampanii wrześniowej otworzyły przed generałem Władysławem Sikorskim szansę powrotu na scenę polityczną. Jedenastoletni okres politycznej i wojskowej marginalizacji Sikorski znosił bardzo ciężko. Dotknęły go też osobiste afronty. Generalny inspektor sił zbrojnych Edward Rydz-Śmigły zabronił mu uczestniczyć jako generałowi Wojska Polskiego w pogrzebie marszałka Piłsudskiego. Sikorski poszedł w cywilnym ubraniu.

Pamięć o upokorzeniach ze strony sanacji była zasadniczym powodem dla działań, jakie podejmował w czasie II wojny światowej w roli premiera i naczelnego wodza, zwalczając na wychodźstwie przedstawicieli obozu piłsudczykowskiego. Wobec osób, których szczególnie nie lubił, nie starał się nawet zachować pozorów sprawiedliwości. Doświadczył tego choćby były premier Felicjan Sławoj Składkowski, którego zakazał przyjąć w 1941 r. do Brygady Karpackiej, mimo jego gotowości do służenia jako zwykły żołnierz.

Na drugim krańcu Europy inny polityk, którego losy zwiążą z Sikorskim, również powrócił z politycznego wygnania. Był nim Winston S. Churchill. Jeszcze miesiąc przed wrześniem 1939 r. kariery polityczne obu wydawały się skończone. Wojna postawiła ich na pierwszym planie. Sikorski dzięki poparciu Francji został polskim premierem i naczelnym wodzem. Churchill najpierw pierwszym lordem admiralicji, a od 10 maja 1940 r. szefem rządu angielskiego. Obaj poznali się w czasie wizyty Sikorskiego w Londynie jesienią 1939 r. Kolejna rozmowa nastąpiła w o wiele bardziej dramatycznych okolicznościach 19 maja 1940 r. w siedzibie premierów Wielkiej Brytanii na Downing Street 10. Francja załamała się pod ciosami najeźdźców. Większość armii polskiej walcząca u jej boku była stracona. Zamiast zająć się ewakuacją polskich żołnierzy na Wyspy Brytyjskie, Sikorski próbował do ostatniej chwili wpłynąć na Francuzów, aby walczyli dalej u boku Anglików, ale został zignorowany.

Polityka 14.2009 (2699) z dnia 04.04.2009; Historia; s. 70
Reklama