Archiwum Polityki

Przełom w wojnie o PZU

Zmiana przez Eureko głównego negocjatora jest przełomem w sporze o PZU. Przedmiotem sporu – przypomnijmy – jest prawo do nabycia przez holenderską firmę kolejnego pakietu akcji PZU, a właściwie już – wysokość odszkodowania z tytułu niezrealizowania tego prawa. Gisberta Swalefa, jednego z ojców założycieli holenderskiej firmy, mającego opinię, że „prędzej padnie, niż odpuści”, zastąpił Bert Heemskerk, prezes Rabobanku, mniejszościowego udziałowca Eureko. Zmiana jest nie tylko personalna, to także zastąpienie emocji przez chłodną, biznesową kalkulację.

Dla Rabobanku porozumienie z Polską może być więcej warte niż wyniszczająca wojna o przejęcie PZU za każdą cenę. Argumentów za szybkim pokojem jest kilka. Dla Eureko miniony rok był fatalny, bilanse okazały się jeszcze gorsze, niż się spodziewano. Holenderski ubezpieczyciel traci płynność finansową i pilnie potrzebuje wsparcia akcjonariuszy. Rabo je obiecał, ale nie ma pewności, czy za kilka miesięcy Eureko znów nie wyciągnie ręki po pieniądze. Tymczasem porozumienie oznaczałoby dla Eureko szansę otrzymania z Polski sporego zastrzyku gotówki. Po drugie, Rabobank kontroluje polski BGŻ i chciałby zwiększać swoje udziały na polskim rynku, a to raczej wyklucza prowadzenie wojny z polskim rządem. Po trzecie wreszcie, konflikt o PZU bardzo psuje wizerunek Rabobanku, którego nie nadwerężył nawet kryzys.

Pokój oznaczałby także wycofanie przez Holendrów sprawy z międzynarodowego arbitrażu. Ma on orzec o wysokości odszkodowania, które Eureko wyceniło na 35 mld zł. Bert Heemskerk jako wytrawny finansista wie, że to suma absurdalna. Została bowiem wyliczona na takiej zasadzie, że gdyby PZU było kontrolowane przez Eureko zgodnie z umową prywatyzacyjną, to jego wartość – a więc także wartość udziałów Eureko – byłaby dużo wyższa niż obecnie.

Polityka 17.2009 (2702) z dnia 25.04.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama