Archiwum Polityki

Ballada jedzeniowa

Agnieszka Drotkiewicz, Teraz, W.A.B., Warszawa 2009, s. 168

Bohaterka „Teraz”, trzeciej książki Agnieszki Drotkiewicz, mówi o sobie: stara panna. Nie ma jeszcze nawet trzydziestki, ale w jej życiu rzeczywiście nie dzieje się wiele. Smętne mieszkanko na blokowisku, migreny, pobudki poranne, by pisać naukowe artykuły, spotkania z nieatrakcyjnym asystentem Szymonem i atrakcyjnym, acz niezbyt zainteresowanym fotografem Ryszardem. Jedyna prawdziwa przyjemność Karoliny Pogorskiej to jedzenie. Kajmak, mazurek, zapiekanka z cukinii, herbata bazyliowa o smaku czekoladowym – chowa ją, gdy ktoś przychodzi, bo sądzi, że zdradza jej staropanieństwo. Jedzenie staje się jej przyjacielem, ratunkiem i sposobem kontaktu ze światem. Cała nowela Drotkiewicz, bo nie jest to właściwie powieść, opowiada o zastępczym życiu. Mężczyźni w rozpaczy się upijają, kobiety się obżerają. Karolina, singielka i kobieta po rewolucji feministycznej – nie radzi sobie sama. Gdyby jednak w tej opowieści widzieć tylko wołanie o mężczyznę, byłoby to uproszczenie. Chodzi o coś więcej. To opowieść o wielkiej tęsknocie za prawdziwym życiem, ba, o głodzie, którego nic nie może zaspokoić. Rzeczywistość dookoła kusi, zaprasza do konsumpcji, ale wielość pokus tylko zwiększa poczucie braku. Książka Drotkiewicz, niewątpliwie najlepsza z dotychczasowych, bardziej się broni we fragmentach, sporo tu trafnych obserwacji, cytatów, komicznych scen. Z całością jest pewien problem: przy końcu mamy wrażenie, że rzecz się dopiero zaczyna. Ale mimo to udało się Drotkiewicz stworzyć obraz pustki i tęsknoty naprawdę dojmujący.

Polityka 18.2009 (2703) z dnia 02.05.2009; Kultura; s. 56
Reklama