Archiwum Polityki

Popiół i zamęt

Nasi narodowi bohaterowie najlepiej prezentują się na pomnikach, zastygli w heroicznych pozach. W kinie muszą się niestety poruszać i z tym bywa czasem problem.

Dwudziesta rocznica odzyskania pełnej niepodległości coraz bliżej, ale jak na razie nie ma atmosfery do świętowania. Nie będzie nowego „Człowieka z marmuru” ani „Człowieka z żelaza”, a tym bardziej „z krwi i kości”. Nawet część artystyczna rocznicowej fety zapowiada się średnio okazale, skoro w głównej roli ma wystąpić nieco przyblakła gwiazda estrady Kylie Minogue. Ale jeśli chodzi o koncerty z podniosłych okazji, to ostatnim udanym był bodajże koncert Jankiela.

Tak czy inaczej, rocznicę się odfajkuje, i bynajmniej nie z tego powodu rodacy będą mieć ból głowy. Powodem wielkiej frustracji może być natomiast fakt, że Europa znowu nas nie doceni. My zawsze za wolność waszą i naszą, zawsze pierwsi i jak zwykle w nagrodę – czarna niewdzięczność. „Europa nie dowie się o roli Polski w obaleniu komunizmu” – alarmowała niedawno „Polska”. W tym samym artykule można było przeczytać, że bracia Czesi nie zamierzają świętować z nami, tylko z Niemcami. Z Pragi do Drezna przejedzie pociąg wolności, który według wstępnego rozkładu jazdy miał zatrzymać się we Wrocławiu, ale teraz nie ma nawet pewności, czy choćby zwolni.

To nie koniec złych wiadomości. Ostatnio prasa sporo miejsca poświęcała sprawie dzielnego rotmistrza Pileckiego, który nie będzie patronem Międzynarodowego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Propozycję odrzucił Parlament Europejski; przeciw było też 22 polskich deputowanych, którzy potem tłumaczyli się, że zadecydował błąd techniczny, ale i tak przez prawicę zostali okrzyknięci zdrajcami narodowej sprawy. Gdyby cała nasza reprezentacja opowiedziała się solidarnie za Pileckim i tak kandydatura by przepadła – europarlamentarzyści nie mieli bowiem najmniejszej ochoty czcić naszego bohatera, zwłaszcza że najprawdopodobniej nigdy o nim nie słyszeli.

Polityka 18.2009 (2703) z dnia 02.05.2009; Kultura; s. 58
Reklama