Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Swoje, ale nie moje

Reprywatyzacja może kosztować dużo, jej brak jeszcze więcej. Powstały dwa projekty naprawienia starych krzywd. Obydwa są kontrowersyjne.

Pałac Błękitny (przy ul. Senatorskiej 37 w Warszawie) wrócił prawie rok temu w prywatne ręce: miasto przekazało go aktem notarialnym spółce, której prezesem jest adwokat Zygmunt Barański. Podpisanie aktu nie zakończyło jednak sporu o pałac. Miasto wystąpiło z pozwem o zwrot nakładów na jego odbudowę (około 13 mln zł). Budynek spłonął w 1939 r. Po wojnie był, według stołecznych urzędników, kupą gruzu. – Miastu nic się nie należy – twierdzi jednak Zygmunt Barański. – Wystąpiliśmy do sądu o ponad 20 mln zł odszkodowania za blisko 9 lat bezumownego korzystania z budynku.

Pałac, zbudowany w końcu XVII w., od 1811 r. należał do rodziny Zamoyskich. Jan Zamoyski próbował go odzyskać w latach 90. Bez powodzenia. W 1999 r. odstąpił swoje roszczenia Hubertowi Gierowskiemu, inwestorowi giełdowemu (w 2005 r. prokuratura podejrzewała go o udział w oszustwie podatkowym i ścigała listem gończym). Po kilku miesiącach od odkupienia roszczeń Gierowski dostał od Pawła Piskorskiego, wtedy prezydenta Warszawy, decyzję o zwrocie budynku i prawo wieczystego użytkowania działki. Później miasto przez kilka lat podważało w sądach decyzję Piskorskiego, ale procesy przegrało. W spółce, obecnej właścicielce Pałacu Błękitnego, nie ma ani Zamoyskich, ani Gierowskiego, który swoje udziały sprzedał.

– Nieruchomości powinny być zwrócone właścicielom w naturze we wszystkich przypadkach, kiedy jest to możliwe – twierdzi Wojciech Gruszczyński, prezes Dekretowca, Zrzeszenia Osób Objętych Dekretem Warszawskim (nazywanym potocznie dekretem Bieruta). Traktowanie tak samo kamienicy na Pradze, która bez uszczerbku przetrwała wojnę, i domu po lewej stronie Wisły odbudowanego z gruzów na koszt państwa, wydaje się jednak wątpliwym aktem sprawiedliwości.

Polityka 23.2009 (2708) z dnia 06.06.2009; Rynek; s. 50
Reklama