Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Z punktu widzenia kury

Od pięciu lat wiemy, skąd pochodzi każde kurze jajko. Według dyrektywy Rady UE nr 1999/74/EC jajka dzielą się na: klatkowe (symbol na jajku 3PL), ściółkowe (2PL), wolnowybiegowe (1PL),

Gdybyśmy zaczęli się zastanawiać, skąd wzięło się każde z 214 jajek, które według statystyk zjadamy w ciągu roku, to 51 mln polskich niosek żyłoby się lżej. Tak przekonują ekolodzy pikietujący fermy klatkowe, nazywane przez nich kurzymi obozami koncentracyjnymi, gdzie powstaje 90 proc. sprzedawanych w polskich sklepach jaj.

3PL, 21 x 26 cm na kurę

Trzydzieści trzy lata temu Witold Kluczek postawił w Perzanowie na nioski. Zajmował się wówczas seksowaniem, które było żyłą złota.

Kluczek bowiem w 1973 r. ukończył półroczny kurs seksowania kurcząt jednodniowych metodą japońską, zdając egzamin z fenomenalnym wynikiem 98 proc. rozróżnionych kurcząt. Sekser, który po drobnej fałdce potrafił wyczuć, czy ma do czynienia z kurą, czy z kogutem – był wówczas elitą. Jeździł od kurnika do kurnika i seksował na akord.

Witold Kluczek poszedł w nioski, bo chciał mieć coś swojego. W latach 70. Gierek dawał tanie kredyty, a Amerykanie równie tanią kukurydzę z rezerw. Kury łaziły swobodnie po kurnikach i nikt jeszcze nie słyszał ani o klatkach, ani o ekologach.

Kurze klatki Witold Kluczek zobaczył po raz pierwszy w telewizorze w filmie „Oto Ameryka”. – Film był dużym ciosem dla nioskarzy, bo pokazywał kury zjadające paszę wśród własnych odchodów. Ludzie myśleli, że u nas też tak jest – wspomina.

Klatki dotarły do Polski pod koniec lat 80., gdy zaczęto wycofywać je z Zachodu. Pośrednicy biegali po kurnikach oferując konkurencyjne ceny i możliwość dużych zysków. Dzięki klatkom ustawianym w kilku poziomach można było zmieścić w kurniku trzy, a nawet cztery razy więcej kur niż dotychczas. To pozwalało zwielokrotnić zyski.

Polityka 24.2009 (2709) z dnia 13.06.2009; Na własne oczy; s. 108
Reklama