Archiwum Polityki

Cioban na stynie

Znacie amerykańską reklamę wódki Chopin? Zdjęcie umorusanego chłopa z widłami i podpis w stylu: tu jest wystarczająco brudno, by powstała najczystsza z wódek. Podobnie jest z rumuńskim

Nie ma tu miejsca na europejskie normy i drakońskie kontrole, w zamian za to są muchy oblepiające schnące pod sufitową belką gomółki sera i rękę ciobana, pasterza mieszającego klagujące się mleko. (Klagowanie to dodawanie do mleka owczego masy chemicznej, której enzymy ścinają białko w mleku). Cała dezynfekcja polega na polaniu tej ręki wodą z garnuszka – w warunkach szałasu woda musi być racjonowana.

Tak właśnie jest w niewielkiej dolinie Valea Gurguiata na rumuńskiej ścianie wschodniej, 40 km od rzeki Prut, współczesnej limes Europae. Pejzaż jest nagi, ale nie surowy: wzgórza, soczysta trawa, malownicze jeziorka, miedze, a także pasterskie szałasy z trzciny. Pofalowana dolinka ciągnie się przez kilka kilometrów. Krajobraz ożywiają pstrokate stada owiec. Mają tu pod dostatkiem trawy i aromatycznych ziół. Jeziorka służą za wodopój, a pobliskie miasteczko Hîrlău zapewnia zbyt na pasterskie produkty.

Czterej pasterze i Macela

Ze stadem patrona latem pracują cztery osoby, zimą wystarczają dwie: sam patron, czyli Gheorghe, i Ion. Pasterstwo to bardzo rodzinne zajęcie. Ion jest synem chrzestnym Gheorghego, a Mircea, ojciec Iona, jego szwagrem. Dwudziestoletni Costel jest dalszym kuzynem, a trzynastoletni Ionuţă to wnuk. Szczęściem dla mężczyzn jest Marcela, słowiańskiej urody dziewczyna Costela, która robi przepierki, przygotowuje posiłki, a jak trzeba, to i drzewo rąbie na wieczorne ognisko z mamałygą. (Mamałyga to potrawa z mąki kukurydzianej lub kaszy i wody, tradycyjna w kuchni mołdawskiej; niegdyś Mołdawian przezywano Mamałygami).

Podział obowiązków jest jasny: patron jeździ do miasta, Ion i Costel wypasają główne stado, Ionuţa opiekuje się matkami z jagniętami, a także końmi, które są jego prawdziwą miłością.

Polityka 25.2009 (2710) z dnia 20.06.2009; Na własne oczy; s. 100
Reklama