Archiwum Polityki

Przekrój gejzeru

Profesura pomstuje na ignorancję i nieumiejętność myślenia studentów. Studenci czują się ofiarami oszustwa: zdobywają dyplomy, lecz nie wykształcenie. To wystarczający powód do reform.

Połowa maturzystów idzie dziś na studia. Pół narodu z dyplomami! Takie dane robią wrażenie, ale...

1

Studiuje dziś 2 mln Polaków; bardzo wielu nie to, co trzeba. Więcej niż połowa kształci się na nauczycieli, ekonomistów, menedżerów, politologów, badaczy przestrzeni europejskiej, stosunków międzynarodowych. 6 proc. – na lekarzy, 3 proc. – na prawników. A najbardziej potrzeba informatyków, speców od nowoczesnych technologii, inżynierów.

2

Polska ma najwięcej uczelni w Europie (131 publicznych i 326 niepublicznych), ale ogromna liczba, zwłaszcza niepublicznych, nie prowadzi badań naukowych i kształci byle jak. Gdy w USA człowiek z dyplomem zarabia o 77 proc. więcej niż kolega bez dyplomu, we Francji – o 65 proc., w Polsce ta premia to ledwie 28 proc.

3

Bezpłatne studia są dostępne, ale tylko dla 40 proc. studiujących. Najpewniejszą gwarancją dostania się na nie jest dobra szkoła. Toteż wielu bezpłatnych studentów ma za sobą ekskluzywną, opłacaną przez rodziców ścieżkę edukacyjną, czasem zaczynającą się już w starannie wybranym przedszkolu, bo dla dzisiejszej klasy średniej i inteligencji kształcenie dzieci to życiowy priorytet.

4

Budżet nie skąpi na szkolnictwo wyższe; przeznacza się na nie w Polsce – tak jak w Niemczech i Japonii – 1,6 proc. PKB. Ale – w pieniądzach – na jednego studenta wychodzi trzy, cztery razy mniej niż tam.

5

Istnieje w Polsce szlachetna tradycja akademickiej autonomii, przywiązanie i do wolności w sensie obywatelskim, i do wolności badań naukowych. I cenna odporność na wulgarne uzawodowienie studiów. Ale ceną tego jest izolacja od rynku głodnego odpowiednio wykształconych ludzi.

Polityka 26.2009 (2711) z dnia 27.06.2009; Temat tygodnia; s. 16
Reklama