Archiwum Polityki

CBA, czyli CDN

Trybunał Konstytucyjny zakwestionował część przepisów ustawy o CBA, w tym definicję korupcji oraz rozporządzenie dające możliwość zbierania danych wrażliwych. Dał rok na usunięcie tych wad, a więc obszedł się z ustawą niezwykle łagodnie. Ważniejsze od orzeczenia TK mogą się jednak okazać ewentualne wyroki sądów wskazujące, czy Biuro działało zgodnie z prawem, czy nie rozszerzano nadmiernie pojęcia prowokacji, zmieniając ją w faktyczne podżeganie do popełniania przestępstwa (tzw. afera gruntowa czy sprawa posłanki Sawickiej). Rzecz bowiem nie tyle w samej ustawie (z precyzyjną definicją korupcji wszyscy mają kłopoty), ale w praktyce działania.

Premier zapowiedział, że wspólnie z szefem CBA (najlepiej naprawia zegarek ten, kto go zepsuł?) przygotowana zostanie w ciągu roku nowelizacja ustawy, ale bardzo ograniczona, wykonująca orzeczenie TK i wzmacniająca kontrolę nad służbą, dziś całkowicie jej pozbawioną. Stan obecny zakonserwowano więc na wiele miesięcy.

Platforma po objęciu władzy zapowiadała reformę służb specjalnych, pojawiły się nawet jakieś projekty połączeń, innego ich podporządkowania (nadzór premiera jest iluzoryczny). Niczego nie zreformowano. W Sejmie ślimaczą się prace nad projektem ustawy o pracy operacyjnej, która ma podobno ujednolicić zasady działania służb. Trwają prace licznych komisji śledczych, które niczego nie ustalają, a to przecież ich wnioski miały być ważnymi przesłankami dla ewentualnych reform. Złe prawo uchwalić łatwo, naprawa przekracza już możliwości rządzących. (Par.)

Polityka 27.2009 (2712) z dnia 04.07.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama